Na rozliczenie doczekałam się wczoraj, do Orłowika pójdę jutro, więc dziś bez zdjęcia.
Po dzisiejszym poranku postanowiłam jednak napisać mimo braku zdjęć.
Po pierwsze: wydatki na kota wyniosły 693 zł, z wpłat od Darczyńców zebraliśmy 587 zł. Brakującą część pokryje Stowarzyszenie Humanitarno-Ekologiczne "Dla braci mniejszych". Jeśli ktoś z darczyńców chciałby zobaczyć dokładną rozpiskę, proszę o kontakt mailowy.
Orłowik wczoraj był na kontroli, dostał jeszcze leki, miał też czyszczone uszy. W domu zachowuje się bardzo grzecznie, korzysta z kuwety, przytula się do człowieka. Okna i drzwi nadal go nie interesują, choć większe ożywienie okazał dopiero od niedzieli i nie wiemy, jak się będzie zachowywał, gdy całkiem wydobrzeje. Na pewno wesołym kociakiem nie będzie - to wiekowy kot, staruszek, ale może wtedy dopiero zatęsknić za przestrzenią...
Nadal więc szukamy mu najlepszego domu z ogrodem!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim Darczyńcom, a także Czytelnikom bloga za pomoc, cenne wskazówki i rady. Trzymajcie kciuki, aby taki wymarzony dom dla tego emeryta się pojawił.
(Chociaż trochę mam wątpliwości, czy możliwy jest lepszy domek, niż ten, w którym teraz przebywa ;)... To zależy od niego, od tego, czy będzie tęsknił za polem... Trzeba go jeszcze poobserwować.)
Usunęłam przed chwilą fragment posta, ze względu na to, że nie dotyczy on bieżących spraw Orłowika. Pozwolę sobie tylko na komentarz, że wszelkie show mam głęboko w... , a ile mnie ta "akcja" kosztowała wiem tylko ja i może mój syn trochę i w związku z tym pod tym postem komentarzy nie będzie. Można się ze mną skontaktować poprzez e-mail, podany w "Kontaktach" w panelu bocznym.