Pewnie jesteście ciekawi co z kuwetą? Więc najpierw Ania wpadła na pomysł, by postawić podstawkę z ziemią. I jak już pisałam, to zadziałało. Później dosypała ziemi do kuwety i to był koniec sikania po kątach :). Co prawda Misio zostaje w kuchni na noc i gdy jego personel jest w pracy, bo wydaje się czasem, że jeszcze by chętnie załatwił się gdzie indziej. Gdy Ania jest w domu to kocio ma oczywiście otwarty salon i przesiaduje - co można zauważyć - głównie na kolanach.
Jest kochanym mruczko-pieszczochem. Nie interesuje go ani zabawa, ani okno, ani drzwi wejściowe... Gdy mnie wczoraj odprowadzał, to do przedpokoju i zaraz popatrzył na swoją przyjaciółkę i skierował się wymownie do kuchni :). Nie zauważyłam, by go choć trochę ciągnęło na zewnątrz...
Poza tym oni wciąż się poznają: bardziej intensywne "pik", czy "sio" może przestraszyć, interesujący jest płacz małego dziecka, tuńczyk wcale nie smakuje, każdy gość jest mile widziany itd... :) - to jeden z najpiękniejszych okresów - poznawanie siebie nawzajem.
Czasami Rysio intensywnie pachnie, Ania mówi, że gdy przeżywa większe emocje, albo gdy mocno zaśnie. Ciekawe, czy ten zapach będzie mniej odczuwalny z czasem? Ja w domu, gdy weszłam nie poczułam zapachu kocurka, ale gdy leżał obok mnie to przez chwilkę tak, choć nie jest to bardzo nieprzyjemny zapach.
A teraz zdjęcia z domku (nadal jeszcze DT, choćby jakby mniej T... ):
- przyniosłaś coś dla mnie?
Oczywiście przyniosłam ulubione smakołyki moich potworów, ale Misio ma problemy z gryzieniem, trzeba mu bardzo drobić.
Wciąż też furczy przez zakatarzony nosek. Jeśli macie pomysł jak mu pomóc (ja pomyślałam o Rutinacei dla dzieci, jaką dostaje Mały Kot gdy ma katar), to mówcie. Pan doktor twierdzi, że to mu już tak zostanie.
To śliczny Misio :)
I ma taki grzeczny personel :D.
- tak mnie drap
- i tak...
Oczywiście gdy przyszłam zaraz go zagarnęłam :D :).. I proszę jak się wtulił :D...
Nie da się nie kochać tego słodziaka... :). Dziękuję jeszcze raz wszystkim za obecność i pomoc i przede wszystkim Ani za jej serce i cierpliwość.
Cos mi mowi, ze T zniknie jak sen zloty, nie moze byc inaczej, no po prostu nie moze i juz. :)))
OdpowiedzUsuń:)...
UsuńJak on uwielbia sie przytulac, niech popatrza Ci wszyscy, ktorzy twierdza, ze starsze koty nie zaaklimatyzuja sie w domach.....:):):)
OdpowiedzUsuń:)), to zależy pewnie jak bardzo starsze. To jest rzeczywiście kot-emeryt...
UsuńMisio to prawdziwa bardzo kochana przytulanka.Ania to wspaniała dziewczyna.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w obu przypadkach :)
UsuńNo pewnie że pachnie jeszcze, bo sam ma zakatarzony nos i nie wie ze..brzydko pachnie. Jak kataru nie bedzie, kotek bedzie czysty.
OdpowiedzUsuńZ po drugie dajcie mu troche czasu, chlopak sie musi przestawic z wiecznego polowania na jedzonko do pełnej miski. Musi zrozumiec je jedzonko już stale będzie i teraz może zająć się dbaniem o paznokcie ;)
:)), no tak, pewnie masz rację :)
UsuńKochany kiciuś. Ania jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :D :)
UsuńMisio nadrabia stracone lata bez tulenia i miziania:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie :)... Tam na górze, to jak na kociolubnego turystę trafił, który w dodatku się nie przestraszył jego chorego wyglądu, mógł się poprzytulać... Może też jego opiekunka go kiedyś przytulała?
UsuńNa zatkany nosek polecamy razem z panią Olbas Oil. To są takie krople do kupienia w normalnej ludzkiej aptece, z których w domu robi się parówki: kilka kropel do gorącej wody, razem z kotem pod koc i posiedzieć. Zapach jest bardzo intensywny, ale odtyka nosek szybciutko. Ja Mechatek wiem, co mówię, bo właśnie takie zalecenia dostałyśmy wszystkie trzy (ja Mechatek, Niutka i Leeloo), kiedy się u nas w domu koci katar zalągł.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za radę :). Jeśli Ania sama tu nie przeczyta, to jej przekażę :).
UsuńAaaa i jeszcze coś.patrząc na Misia odnoszę wrażenie,że ma zwichrzone futerko albo ma tak miękkie to futerko,że robi wrażenie rozczochranego:)))
OdpowiedzUsuńAktualnie ma mięciutkie futerko, trochę dłuższe niż u zwykłych kotków :). Miał też mnóstwo ran i strupów po pchłach oraz kleszczach. Pan doktor mówi, że futerko się odbuduję po miesiącu, dwóch...
UsuńA mnie umknęło czy kocurek jest już po kastracji? Bo może stąd jego zapach?
OdpowiedzUsuńNapatrzeć się nie można! Widać jaki szczęśliwy i w nosie ma "wolność". Pozdrowienia serdecznie dla Ani!
Tak, oczywiście został wykastrowany, gdy okazało się, że nie ma go do kogo oddać na górę. W zeszłą sobotę.
UsuńTak, wolność to on ma na kanapie :D... :)
ale on ma piekne niepowtarzalne umaszczenie! caly czas mi sie wydaje ze zdjecie jest poruszone :)
OdpowiedzUsuńBo w większości jest. Nie tak łatwo mu zrobić zdjęcie, choć wydaje się taki spokojny... Poza tym w domu nie ma tak dobrego światła i albo zdjęcie się robi kosztem przesłony - a wtedy jeśli się dokładnie nie trafi to jest nieostre, albo kosztem czasu i wychodzi poruszone... ;), ech...
UsuńPatrzę na niego i czytam, że cofa się z przedpokoju i wcale nie jestem zaskoczona. Wygląda jakby tego własnie potrzebował - ciepła, bezpieczeństwa, pełnej miski i miłości. Na pewno też się lepiej czuje. Jednego się tylko nie spodziewałam - że tak szybko znajdzie się dom tymczasowy i to z taką perspektywą zostania DOMEM. Oby tak się stało. Rysio to cudne imię i pasuje do niego. Też pozdrawiam Anię i dziękuję, że zajęła się Rysiem.
OdpowiedzUsuńEwa z tym domem tymczasowym to taki nieprzypadek zaczarowany :)... Nikt się chyba tego nie spodziewał... :)
UsuńAbi i Aniu DZIĘKUJĘ za wielkie serce i tak się cieszę,że jeszcze jedna kocia bieda została szczęściarzem!
OdpowiedzUsuńTo cudowne! Wiem :D... :)
UsuńDla Was dziewczęta ♥♥
OdpowiedzUsuńA dla kocika ciepłe dłonie pełne energii.
:) Dziękuję :)
Usuńnie wiem dlaczego ale mam sentyment do starszych kociaków...
OdpowiedzUsuńdobrze, że jest już dobrze ... z sikaniem oczywiście
Widać że Rysio szczęśliwy :) Wielki brawa i dla Ani i dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńjakieś nowe wieści?? oczywiście samych radosnych oczekuję :) i zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńAbi, ten dopisek i wyłączenie komentarzy pod nowszym postem ... mam rozumieć, że ktoś Ci dokucza, że piszesz o całej akcji? że co, że show z tego robisz? toż to debilizm wtórny, te czepianie się Ciebie, i "trollizm"! albo po prostu najzwyklejsza ludzka zawiść, a tego ci u nas w bród! :( tak czy siak olewaj i rób swoje, bo robisz rzeczy dobre i piękne :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia, wspaniale że go uratowaliście. Ten biedny weteran potrzebuje domu i Ludzi a nie wolności. Nie oddajcie go za nic do pseudo właścicielki która przez głupotę go tak zaniedbała. On wychodził na szlaku do turystów nie żeby ich witać a po prostu szukał ratunku, miał nadzieję i na szczęście go znalazł. Nawet jak chwilę potęskni za polkiem to szybko mu to przejdzie w domowych luksusach. On już sam sobie nie poradzi. Będzie dozgonnie wdzięczny za Waszą pomoc :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń