KOT NA WSI

Kurs COAPE - 1, pyt.2.
Temat:
Przedstaw jak jedno konkretne starożytne, tradycyjne lub współczesne społeczeństwo lub kultura postrzega koty domowe, opisz krótko materialne i psychologiczne potrzeby jakie kot zaspokaja w tymże społeczeństwie.

Kot na wsi

Wstęp
     Koty i psy towarzyszą ludziom od bardzo dawna. Jak podaje P. Naville, 2013 pierwsze wzmianki na temat kotów żyjących wśród ludzi pochodzą z XVI wieku p.n.e., ale już wcześniej (XVII w. p.n.e. koty były przedstawiane w dziełach sztuki Izraela. Od tego czasu koty wspominane są często, przy czym najbardziej znane w historii są koty starożytnego Egiptu (bogini Bastet) i Rzymu. W tym ostatnim przypadku kot był przedstawiane, jako towarzysze bogini światła – Diany (P. Naville, 2013). Cyceron i Herodot wspominają o kotach w I w. p.n.e. (Koty – pochodzenie, rasy, zachowania, 2013). Również wśród Indian koty pojawiały się stojące, siedzące lub leżące obok bogów, albo wręcz jako postacie bogów (np. bóg kopulacji Ai Apaec, bóg upraw). W Birmie, Tajlandii, czy Japonii koty uznawane były za święte i czczone. Wiązało się to z buddyjską i hinduską tradycją, w której uznawano, że po śmierci ludzi ich duchy zamieszkują w ciałach kotów (P. Naville, 2013). Również w religii islamu można odnaleźć postać kota Mezuzy, którym opiekował się sam prorok Mahomet.
     Także w Europie czczono koty: wystarczy wymienić z jednej strony koty opisywane i przedstawiane w ilustracjach przez celtyckich mnichów w Irlandii (P. Naville, 2013), zaś z drugiej strony uskrzydlonych kocich towarzyszy germańskiej bogini Freyi. Niestety, akurat to ostatnie wierzenie stało się później jedną z przyczyn uznania kotów za zwierzęta przypisane czarownicom, bogini Freya była bowiem odpowiedzialna za miłość i… magię. Jednak przez całe wieki kot był utożsamiany z jednej strony z dzikością, nieujarzmieniem, wolnością, zaś z drugiej postrzegany był przez pryzmat jego przydatności w walce z gryzoniami. Przez całe wieki kot towarzyszył człowiekowi łowiąc myszy i szczury, w zamian dostawał schronienie, opiekę i dodatkowe pożywienie. W XVI i XVII wieku, kocia natura była postrzegana jako uosobienie mocy szatańskich i kot był okrutnie prześladowany, torturowany i zabijany (P. Naville, 2013). Wraz z rozwojem myśli społecznej, świadomości i tolerancji kot znów okazał się godny zainteresowania jako zwierzę domowe. Chociaż, dzięki bardzo niezależnej naturze kota, przywiązanie do kotów także było i nadal jest mniejsze, niż np. do psów (P. Naville, 2013).
     Niniejsze opracowanie chciałabym poświęcić kotom żyjący w czasach współczesnych w siedzibach ludzkich – na wsiach.

1. Kot na wsi
     Kot na wsi jest postrzegany i traktowany zdecydowanie inaczej niż w mieście. Powszechna jest przedmiotowość kota na wsi, widzianego jako zwierzę użyteczne, przeznaczone do łowienia myszy. Tak jak pies jest po to by pilnować domu i za swoją służbę dostaje miskę strawy, tak kot ma łowić myszy i inne gryzonie, a za swoją pracę jest najczęściej po prostu tolerowany. Uprzedmiotowienie kota jest także widoczne w sposobie odnoszenia się do kociego potomstwa, które najczęściej jest po prostu kotce zabierane i zabijane w mało humanitarny sposób (na wsiach na porządku dziennym jest topienie kociąt). W niektórych gospodarstwa, pozostawia się jedno kociątko. Pozostawienie kotce jednego malucha jest częściowo spowodowane przekonaniem, że kotka, której zabiera się wszystkie maluchy staje się mniej łowna, a częściowo potrzebą zapewnienia ciągłości istnienia łowców gryzoni w domu (koty na wsiach żyją znacznie krócej niż koty domowe w mieście). Obecność w domu dzieci również daje większe szanse na pozostawienie kociąt, traktowanych przez młodszych mieszkańców gospodarstwa jak żywe zabaweczki.

Fot. 1 Jean Francois Millet, Kobieta ubijająca masło 1866 (http://www.kocidom.waw.pl/sztuka-xix-wieku.html?start=35)

     Wieś, w której znajduje się gospodarstwo o jakim chciałabym napisać, jest położona w Polsce, na Śląsku, w okolicach Pszczyny. Samo gospodarstwo nie jest duże, a koty były w nim od początku jego istnienia. Dawniej na gospodarstwie rządził starszy gospodarz i jego żona (starsza gospodyni), a także ich córka (młodsza gospodyni) wraz z młodszym gospodarzem. Opowieści o kotach tam mieszkających słyszałam i od starszej gospodyni i od jej syna, znam to gospodarstwo także osobiście.
     Wieś ta nie jest wyjatkowa w sposobie postrzegania i traktowania kotów. Dzieci w tym gospodarstwie bawiły się z kociakami, karmiły je, nosiły, co, jak można się domyslić, nie zawsze było to dobre dla kociąt. Starsza i młodsza gospodyni, być może chcąc chronić kocięta, uczyły, że całkiem malutkich kociąt dotykać nie można, bo kotka się obrazi i zagryzie dzieci. Głównym ryzykiem było po prostu przeniesienie miotu, jednak kotka najprawdopodobniej i tak by to uczyniła, gdyż przenoszenie miotu w inne miejsce stanowi swoisty system zabezpieczenia małych przed drapieżnikami i agresją kocurów. Kotki muszą także chronić swoje dzieci przed ludźmi. Starszy gospodarz pozbywał się kociąt topiąc ślepy miot, podobnie jak czynił to jego ojciec i zdecydowana większość mieszkańców wsi. Można też usłyszeć o innych metodach, takich jak duszenie, czy łamanie karków oraz bardzo drastycznych, noszących znamiona świadomego okrucieństwa jak rzucanie kociętami o ścianę. Koty nie były traktowane jak zwierzęta wolne i mogące decydować o swoim kocim życiu i życiu swoich dzieci. Także i w tym gospodarstwie koty były taktowane jak własność ludzi, z którą człowiek może zrobić co zechce.
     Nie bez znaczenia jest fakt, że religia katolicka definiowała zwierzęta jako podległe ludziom, nieposiadające duszy, ani nawet możliwości odczuwania emocji. Również średniowieczne podejście do kotów, pojmowanych jako uosobienie mocy szatańskich nie pozostało bez wpływu na sposób traktowania tych zwierząt. Wpływ religii odczuwany jest zwłaszcza na wsiach, gdzie ksiądz stanowił i często nadal stanowi swoistą wyrocznię. Prawa kościelne stały przez stulecia wyżej niż prawo państwowe, a ludzie bali się wystąpić przeciw nim. W dzisiejszych czasach rośnie zarówno tolerancja, jak i odwaga mieszkańców wsi.
     Kot polowaniem na gryzonie zarabiał na miseczkę mleka, czy resztki ze stołu, z którymi musiał dzielić się z psem. Nawet dzisiaj mieszkańcy wsi nie mają świadomości, że mleko może być przyczyną biegunki u kotów, której następstwem jest wycieńczenie i śmierć. Nie jest też powszechnie znane, że to co jest dobre dla psa, nie zawsze służy kotu. W opisywanym przeze mnie gospodarstwie koty pożywiały się przez całe lata, tym co upolowały, a także bułką maczaną w mleku lub rosole.
     Wraz z rozwojem cywilizacji kot na wsi bynajmniej nie miał się lepiej. Koty zastępowane są łapkami na myszy i trutkami, a częstym zjawiskiem jest kradzież kota, spotykana rzadziej na wsiach niż na obrzeżach miast (ukradzionego kota zamyka się na dwa tygodnie w piwnicy. Jak wygląda taki kot po wypuszczeniu nie trzeba chyba opowiadać). Kot przestał być jedynym sposobem na myszy, jego status obniżył się.
     Efektem tego jest jeszcze gorsze traktowanie kota, a do nielicznych przypadków należy uznanie na wsiach kotów za zwierzęta salonowe i trzymanie ich w domach tylko i wyłącznie dla ich urody oraz wdzięku.

Fot. 2 Kot Sami (http://zapytaj.onet.pl/Category/010,002/2,19325812,Przeszkadza_Ci_to_ze _na_wsiach_koty_sa_nie_leczone_i_nie_wysterylizowane_.html, 2012-04-12)

„Na zdjęciu jest kot Sami (nazwany przeze mnie ,bo nikt o tym nie pomyślał) .Nikt nie myśli o tym co jedzą te koty (resztki obiadu , np. naleśniki). Nie mają ciepłego schronienia ,a w trakcie zimy się poprzeziębiały i kichają . Jego mama ma robaki. Sami ma problemy z kleszczami i oczami . Nie umiem przemówić nawet do własnej rodziny ...” (Cottie, 2012)

     Przytoczona powyżej wypowiedź (zapis oryginalny) pochodzi z 2012 roku. Chociaż świadomość młodych ludzi wciąż rośnie, a wolontariat dociera także na wieś, to nadal codziennością jest widok na wsi zwierzęcia zabiedzonego, o sterczącej sierści, zaropiałych oczach i brudnych uszach, co w najlepszym razie świadczy o wewnętrznych i zewnętrznych pasożytach, w najgorszym o śmiertelnej chorobie. Kot na wsi umiera samotnie w bólu, najczęściej nie dożywając fizjologicznej starości.

2. Małe zmiany
     Późną jesienią w 2010 roku pojechałam na wieś, o której pisałam wyżej. Rozmawialiśmy o wielu sprawach, a ponieważ znam gospodynię jako osobę bardzo wrażliwą i lubiącą koty, zapytałam ją, o jej ostatnią kotkę. Okazało się, że w gospodarstwie jest teraz kilka kotów, zamieszkujących stodołę i dokarmianych przez gospodynię. Utrzymanie tak dużej grupy kotów nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza, gdy gospodarz nie jest kotom nadmiernie przychylny. Wśród kotów było kilka młodych, cztery kotki i kocur o pięknym srebrnym umaszczeniu. Ponieważ znam osobiście osobę, która zajmuje się pomaganiem kotom i psom zadzwoniłam do niej i poprosiłam o pomoc. Wspólnie z gospodynią postanowiliśmy wysterylizować kotki i kocurka, a także wyleczyć i wyadoptować młode. Otrzymałam niewielkie wsparcie z fundacji działającej na terenie miasta, w którym mieszkam, wystarczające na przeprowadzenie trzech zabiegów sterylizacji. Pozostałe sfinansowałam osobiście, a także korzystając z pomocy innych ludzi. W między czasie okazało się, że jedna z kotek ma zaawansowane zapalenie płuc, a maluchy są w bardzo ciężkim stanie.
     Po sterylizacji i leczeniu kotki wróciły na wieś, do stodoły, z dostępem do chlewika, który ze względu na obecność zwierząt hodowlanych jest ogrzewany; kocur został adoptowany; kociąt nie udało się uratować. Jedna z kotek, najbardziej oswojona i lubiąca towarzystwo ludzi, zamieszkała w domu gospodarzy i stała się codzienną ich towarzyszką, wylegującą się na fotelach i kanapach.
     Przez kolejne dwa lata, z niewielką pomocą, gospodyni utrzymywała grupę kotów. Były regularnie odrobaczane, a także dożywiane karmą dobrej jakości. Jesienią zeszłego roku pojawiły się nowe koty – dwie dorosłe kotki. Gospodyni, za zgodą gospodarza wysterylizowała je już z własnej woli i bez pomocy z zewnątrz, nie licząc pożyczenia klatki łapki (kotki należały do tych bardziej dzikich i ich złapanie wymagało użycia takiej właśnie klatki). Decyzja tej gospodyni została podyktowana świadomością, że jedynie regulacja urodzin wśród kotów we wsi, daje możliwość po pierwsze, uniknięcia zabijania kociąt, po drugie pozwala zminimalizować cierpienie kotów, zwłaszcza młodych, ale i dorosłych kotek, rodzących kilka razy w roku, po trzecie pozwoli zadbać o wyżywienie i opiekę zdrowotną kotów. Mimo, że jest to raczej przypadek odosobniony, a w środowisku tej wsi nawet ukrywany, gdyż w świadomości większości mieszkańców wsi wciąż pokutuje myślenie, że sterylizacja i kastracja kotów to niepotrzebny wydatek (o wiele łatwiej jest przecież kocięta utopić), uważam, że zaszła wielka zmiana. Każda rewolucja zaczyna się przecież od takich małych aktów przemiany.

Podsumowanie
     Uwrażliwianie ludzi, podnoszenie tematyki kotów wolnożyjących i towarzyszących w mediach, ciężka praca od podstaw wolontariuszy, a także przykład takich gospodarstw jak przedstawione wyżej dają pzowalają sądzić, że kot na wsi zyska należne mu miejsce i szacunek. Można mieć także nadzieję, że świadoma regulacji populacji kotów dzięki ich sterylizacji (powszechnej już w miastach), pozwoli na upodmiotowienie kotów: że staną się one świadomym wyborem ludzi, i nawet te dziko żyjące również będą traktowane z szacunkiem i otrzymają dyskretną, ale stałą opiekę.

Bibliografia
1. P. Naville, Wiedza o zachowaniu się kotów, COPAE Polska Andrzej Kłosiński, 2013
2. Koty – pochodzenie, rasy, zachowania, pod red. M.M. Kastelik, Wydawnictwo SBM Sp. z o o., Warszawa 2013
3. Cottie, http://zapytaj.onet.pl/Category/010,002/2,19325812,Przeszkadza_Ci_to_ze_na _wsiach_koty_sa_nie_leczone_i_nie_wysterylizowane_.html

1 komentarz:

  1. Oj, kotek potrafi się obrazić! I to mocno! Wiemy to, ponieważ mamy naszego kochanego kociaka ze schroniska! Na stronie http://maleimruczace.pl/balto-czyli-adopcja-zmienila-zycie/ opisaliśmy o naszej adopcji! Pamiętam jakby to było dzisiaj, jak przygotowywaliśmy dla niego miejsce! Jeśli zastanawiasz się, jak przygotować dom dla kota - również znajdziesz na to odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń

Kot z Orłowej

Skrócona historia Kota z Gór (kliknij, aby powiększyć):
Jeśli chcesz i możesz pomóc innym kotom :)
Stowarzyszenie Humanitarno – Ekologiczne
„Dla Braci Mniejszych” Bielsko-Biała,
nr konta: MultiBank - 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220
www: http://www.braciamniejsi.com.pl/
fb: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych

Rozliczenia
U Portiera:
Pomóżmy kotu z Orłowej (8.05.2015)
Kot z Orłowej nowe wieści (14.05.2015)
Kot z Orłowej po raz trzeci (15.05.2015)

Posty na temat:
1. Kot z Orłowej (15.05.2015)
2. Akcja Orłowik (16.05.2015)
3. Misio-Orłowik w lecznicy (16.05.2015)
4. Orłowik - nowe wieści (18.05.2015)
5. Przytulacz (19.05.2015)
6. Banery, teksty i wieści (20.05.2015)
7. Szukamy domu dla Orłowika (22.05.2015)
8. Orłowik (23.05.2015)
9. Za i przeciw (24.05.2015)
10. Orłowik w DT (28.05.2015)
11. Rysio Orłowik (31.05.2015)
12. Orłowik - garść informacji (10.06.2015)
13. Dwa tygodnie w DT (11.06.2015)
14. Sesja zdjęciowa Rysia ;) (12.06.2015)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Scrapki 2014

Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3  

Scrapki 2013

Choineczki 2012 :)