Czarnego:
Mruczka:
i Kocię:
Maluchom nie jest łatwo zrobić zdjęcie, gdyż cały czas są w ruchu... W każdym razie, gdy ja jestem..., bo gdy przychodzę to zwykle wita mnie Czarny i Mruczek, a Kicia dopiero zaspana wstaje ;)...
Opowiem o Kotach Inki w kolejnych odcinkach ;).
Super kociaki :)
OdpowiedzUsuńNo to prawie jak dokocenie :-)))
OdpowiedzUsuńPilnować trzeba, karmić trzeba...
Och jacy słodcy podopieczni! Miłego opiekowania się :-)
OdpowiedzUsuńCzarny na pierwszym zdjęciu - mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że zostałaś zaakceptowana, jako personel :)
OdpowiedzUsuńTeż bym się takim cudnym stadkiem chętnie zaopiekowała... :-) Przez pewien czas, oczywiście... ;-)
OdpowiedzUsuńNiezła ekipa ;))
OdpowiedzUsuńDziękujemy za obecność. Maluchy łobuzują na całego :D... :). Słodkości same. Czarny też kochany bardzo :)
OdpowiedzUsuńAle fajna kocia młodzież :-) A ja tak bym jeszcze chciała małego kotka, bo moje to już stateczni dorośli (3 lata) ;-)
OdpowiedzUsuńSłodkie futereczka, Mruczek ma bardzo ładny kolor, wygląda jak ten kot z reklamy Whiskasa:)
OdpowiedzUsuńLucynka tyle serca włożyła w opiekę nad kociakami, że aż boję się, że spakują tobołki i wyprowadzą się teraz do niej :) Myślę, że bardzo ją polubiły. Pewnie Lucynka była kotem w poprzedim wcieleniu.
OdpowiedzUsuń... a nam bardzo brak Łatka, brata Czarnego, może jeszcze do nas wróci ...