Urwisek nauczył się biegać za piłką :)
Łapie ją:
I zwykle się z nią tarza :), do góry brzuchem, ale czasem odbija:
(w domu kulki różnego rodzaju zawsze "podaje dalej" :) )
A czasem z nią leży :), dumny jak paw:
.
sobota, 30 maja 2009
środa, 27 maja 2009
piątek, 22 maja 2009
Słonecznie
Aby przywrócić równowagę (bo to w końcu nie jest blog o wężach... :) ),
kilka zdjęć głównych bohaterów:
Anielska cierpliwość Szimi :)
Urwisek niezrażony i tak lubi się poprzytulać,
albo przynajmniej poleżeć obok.
I portret podwójny z przymrużeniem (jednej pary) oczu.... ;)
.
kilka zdjęć głównych bohaterów:
Anielska cierpliwość Szimi :)
Urwisek niezrażony i tak lubi się poprzytulać,
albo przynajmniej poleżeć obok.
I portret podwójny z przymrużeniem (jednej pary) oczu.... ;)
.
wtorek, 19 maja 2009
Sylwia
W naszym domku pojawiła się Sylwia... Wyczekana przez Michała i Jego własna.
Jest co prawda trochę gruba (zwłaszcza w porównania z wąskim Kajetanem),
ale mordkę ma całkiem misiaczkowatą.
.
Dostała własne terrarium (to to po prawej), do którego ściankę Misiek wykonał prawie sam :)... (zresztą ściankę gipsową dla Kajtka też wykonał prawie sam, ale bardziej prawie, niż przy styropianowo-piaskowej ściance dla Sylwi).
Nie powiem, Sylwia mi się podoba :). Jest co prawda trochę gruba (zwłaszcza w porównania z wąskim Kajetanem),
ale mordkę ma całkiem misiaczkowatą.
.
Fuj, pluj odcinek 5 - ostatni
Wczoraj skończyliśmy podawanie tabletek. Ufff!!!
Na szczęście widok takiego zaślinionego Kota, dzięki opanowaniu Sztuki Podawania Tabletek przez K. był nam dany w ciągu ostatnich dwóch dni już tylko raz... :))).
Tak, czy inaczej, dobrze, że mamy to już za sobą...
.
Na szczęście widok takiego zaślinionego Kota, dzięki opanowaniu Sztuki Podawania Tabletek przez K. był nam dany w ciągu ostatnich dwóch dni już tylko raz... :))).
Tak, czy inaczej, dobrze, że mamy to już za sobą...
.
sobota, 16 maja 2009
Fuj, pluj odcinek 4
Poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie odstawić tabletek...
Czy brak stresu spowodowanego przymusem połykania świństwa (15 minut ślinienia.... i wyraźny "ból") u kota naszego o zerowej agresji, może zrekompensować ewentualne skutki przerwania kuracji antybiotykowej???
.
piątek, 15 maja 2009
Fuj, pluj odcinek 3...
Wieczorna próba zakończyła się totalnym fiaskiem... Moja nadzieja okazała się przed wczesna. Urwis cały zaśliniony zaszył się na ogrodzie. Po wypluciu tabletki próbowałam mu podać strzykawką - większość zawiesiny wylądowała na kocim pysku, podłodze i co tam było po drodze...
.
.
Fuj, pluj odcinek 2
Wydawało się sensowne podać Urwisowi tabletkę obtoczoną masłem (pomysł zaczerpnięty z jakiegoś kociego forum). Wcześniej dokładnie przeanalizowałam instrukcję w Kociej dolinie :PODAWANIE TABLETKI. Niestety masło klei się nie tylko do tabletki, ale i do palców... W pierwszych trzech próbach pomagał K.. Za pierwszym razem tabletka została na palcu. Za drugim razem również. Za trzecim Urwis wypluł ją bokiem, niestety już bez masła i zaczął się okropnie ślinić... - poczuł smak. Smak jest obrzydliwy - próbowałam dzisiaj kruszków powstałych po przecięciu tabletki na pół - a na języku pozostaje na długo nieprzyjemny posmak. Śliniący się Urwis zwiał... K. dał za wygraną. Zawołałam młodszego domownika i z tabletką na palcu (już bez masła) udałam się na poszukiwanie Kota. Dopadliśmy go u Misia w pokoju. Połknął. Myślałam, że się rozpłaczę. Połykał długo... długo "smakował" to świństwo. Obślinił pół domu... Biedny...
Dzisiaj rano, po tym, jak odkryłam przyczynę ślinienia się, a więc gorzki smak antybiotyku, postanowiłam jeszcze raz spróbować z masłem. I... Udało się!!!
Co prawda też nie od razu, bo znów mi tabletka na palcu została, zamiast w pyszczku, ale za drugim razem już tak. I sądząc po tym, że ślinotoku nie było wcale, a Kot wylizywał w charakterystyczny sposób futerko - zdążył poczuć jedynie masło. Uff!!!!
Dostał kawałeczek szyneczki i poszedł pozwiedzać teren przed domem.
A ja nabrałam odrobiny nadziei... :)
Dzisiaj rano, po tym, jak odkryłam przyczynę ślinienia się, a więc gorzki smak antybiotyku, postanowiłam jeszcze raz spróbować z masłem. I... Udało się!!!
Co prawda też nie od razu, bo znów mi tabletka na palcu została, zamiast w pyszczku, ale za drugim razem już tak. I sądząc po tym, że ślinotoku nie było wcale, a Kot wylizywał w charakterystyczny sposób futerko - zdążył poczuć jedynie masło. Uff!!!!
Dostał kawałeczek szyneczki i poszedł pozwiedzać teren przed domem.
A ja nabrałam odrobiny nadziei... :)
.
czwartek, 14 maja 2009
Fuj, pluj
Jestem załamana... Jak ja mam podać Urwisowi tę tabletkę??? Ona jest obrzydliwa w smaku... Dzisiaj mi się udało 3/4 z pół przemycić w jedzeniu, a 1/4 w śmietance, ale efekt jest taki, że więcej jedzenia Kot nie tknął, a do śmietany to chyba będzie miał obrzydzenie przez miesiąc... :(((.
Może mu ją w maśle obtoczyć, żeby nie czuł smaku, przy przełykaniu? - jak już zacznę mu podować wprost dopyszczkowo, a chyba nie mam wyjścia, jeśli nie chcę aby Urwis przestał jeść wogóle. U wet-a wczoraj przełknął od razu, a ślinił się przez następne 10 minut. Fuj! Jakie to musi być niesmaczne.... Żal mi go bardzo.
K. mówi, że gorzej jak z dzieckiem, ale dzieciom podaje się leki posłodzone, w syropkach, smaczne, a i tak są takie co wypluwają i ślinią się gorzej niż nasz Kot.
Ech........ Żal mi go bardzo...
W dodatku Kot wcale nie wygląda na chorego... Ten pierwszyk zastrzyk i lakcid (który zjadał wymieszany z rybką) pomogły i jakoś nie mam wewnętrznego przekonania, że MUSZĘ! mu ten antybiotyk podać... A to niestety niezbyt dobrze wpływa na determinację w podawaniu.
Może nie potrzebnie spanikowałam i jechałam z nim we wtorek do tego wet-a? No, ale lało się z niego po każdym posiłku... A Pani Doktor lubi dmuchać na zimne... Mam nadzieję, że nie jest z tych lekarzy, jak interniści co to na chrypkę antybiotyki przepisują...
Może mu ją w maśle obtoczyć, żeby nie czuł smaku, przy przełykaniu? - jak już zacznę mu podować wprost dopyszczkowo, a chyba nie mam wyjścia, jeśli nie chcę aby Urwis przestał jeść wogóle. U wet-a wczoraj przełknął od razu, a ślinił się przez następne 10 minut. Fuj! Jakie to musi być niesmaczne.... Żal mi go bardzo.
K. mówi, że gorzej jak z dzieckiem, ale dzieciom podaje się leki posłodzone, w syropkach, smaczne, a i tak są takie co wypluwają i ślinią się gorzej niż nasz Kot.
Ech........ Żal mi go bardzo...
W dodatku Kot wcale nie wygląda na chorego... Ten pierwszyk zastrzyk i lakcid (który zjadał wymieszany z rybką) pomogły i jakoś nie mam wewnętrznego przekonania, że MUSZĘ! mu ten antybiotyk podać... A to niestety niezbyt dobrze wpływa na determinację w podawaniu.
Może nie potrzebnie spanikowałam i jechałam z nim we wtorek do tego wet-a? No, ale lało się z niego po każdym posiłku... A Pani Doktor lubi dmuchać na zimne... Mam nadzieję, że nie jest z tych lekarzy, jak interniści co to na chrypkę antybiotyki przepisują...
.
wtorek, 12 maja 2009
Zmiany w diecie...?
Urwis spał dzisiaj ze mną, w nogach, ale jednak :)... Dawno nie przychodził, z reguły śpi na podłodze w pokoju K. pod obrotowym krzesłem..
Rano znalazłam w kuwecie niezbyt ładnie pachnącą niespodziankę... Zdziwiłam się, bo tego też Urwis dawno nie robił. W każdym razie nie w domu... Widać było, że kupka jest luźna. Po śniadaniu znów był w toalecie (tym razem na ogrodzie), a po powrocie z pracy w kuwecie znalazłam kolejną kupkę, trochę tylko gęściejszą od wody... Upominał się o jedzenie, więc mu dałam, ale niestety skończyło się poraz kolejny zakopywaniem na ogrodzie. Telefon do wet-a i pojechaliśmy. Urwisior dostał zastrzyk(i - dwa), pastę do pyszczka i tabletki do wzięcia w domu... Właściwie to taka wielka TABLETA (średnia ze 2 cm.), której mam dać 1/4 też jeszcze w kawałkach.
Nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać, a Pani Doktor mówi, że jeszcze co najmniej 3 dni podawania tych tabletek 2 razy dziennie. Jak ja się tego nauczę?
Jestem zmartwiona, bo Kociamber miał dodatkowo podwyższąną temperaturę, a najwyraźniej przyczyną tych problemów jest mokra karma..., no i burza, a właściwie kilka burz, które wczoraj przechodziły nad Beskidami. Niestety Urwis nie umie zjeść całej saszetki na raz. Dostaje ją w dwóch, trzech, a czasem nawet czterech porcjach, więc zdarza się, że otwarta jest przez pół dnia (raczej nie dłużej). Ta wczorajsza też nie leżała ani w szafce, ani w misce dłużej niż kilka godzin...
W związku z tym dzisiaj tylko sucha, a od mokrej spróbujemy się powoli odzwyczajać.
Jakby było mało, Szimiorka też coś nie bardzo, od rana, odkąd zjadła swoją porcję "psiej kiełbasy" co jakiś czas (od południa już ze 4 razy) wymiotuje małymi porcjami. Mam nadzieję, że jutro nie trzeba będzie jechać do wet-a z dwójką...
Rano znalazłam w kuwecie niezbyt ładnie pachnącą niespodziankę... Zdziwiłam się, bo tego też Urwis dawno nie robił. W każdym razie nie w domu... Widać było, że kupka jest luźna. Po śniadaniu znów był w toalecie (tym razem na ogrodzie), a po powrocie z pracy w kuwecie znalazłam kolejną kupkę, trochę tylko gęściejszą od wody... Upominał się o jedzenie, więc mu dałam, ale niestety skończyło się poraz kolejny zakopywaniem na ogrodzie. Telefon do wet-a i pojechaliśmy. Urwisior dostał zastrzyk(i - dwa), pastę do pyszczka i tabletki do wzięcia w domu... Właściwie to taka wielka TABLETA (średnia ze 2 cm.), której mam dać 1/4 też jeszcze w kawałkach.
Nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać, a Pani Doktor mówi, że jeszcze co najmniej 3 dni podawania tych tabletek 2 razy dziennie. Jak ja się tego nauczę?
Jestem zmartwiona, bo Kociamber miał dodatkowo podwyższąną temperaturę, a najwyraźniej przyczyną tych problemów jest mokra karma..., no i burza, a właściwie kilka burz, które wczoraj przechodziły nad Beskidami. Niestety Urwis nie umie zjeść całej saszetki na raz. Dostaje ją w dwóch, trzech, a czasem nawet czterech porcjach, więc zdarza się, że otwarta jest przez pół dnia (raczej nie dłużej). Ta wczorajsza też nie leżała ani w szafce, ani w misce dłużej niż kilka godzin...
W związku z tym dzisiaj tylko sucha, a od mokrej spróbujemy się powoli odzwyczajać.
Jakby było mało, Szimiorka też coś nie bardzo, od rana, odkąd zjadła swoją porcję "psiej kiełbasy" co jakiś czas (od południa już ze 4 razy) wymiotuje małymi porcjami. Mam nadzieję, że jutro nie trzeba będzie jechać do wet-a z dwójką...
.
niedziela, 10 maja 2009
Nowości...
Michał szykuje drugie terrarium... tym razem Pyton Królewski...
Ale póki co słodki łepek Kajtusia:
I Kajutuś prawie w całości... :)
.
Ale póki co słodki łepek Kajtusia:
I Kajutuś prawie w całości... :)
.
sobota, 2 maja 2009
To coś
Maine Coony mają TO COŚ. Na szczęście Syberyjczyki też mają TO COŚ - chociaż jest to co innego :))))
Piękną grzywę z tyłu:
Piękną grzywę z przodu:
Pełne uzębienie:
No i wąsy!!! :)
ps. wszystkie zdjęcia w tym wpisie oraz zdjęcia Albiego są zrobione przez Michała... :)
.
Piękną grzywę z tyłu:
Piękną grzywę z przodu:
Pełne uzębienie:
No i wąsy!!! :)
ps. wszystkie zdjęcia w tym wpisie oraz zdjęcia Albiego są zrobione przez Michała... :)
.
W odwiedziny
byliśmy wczoraj. Kot - Albii jest właśnie TYM KOTEM, którego Michał bardzo, ale to bardzo chciał mieć. Zakochał się. W Maine Coonach.
.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Kot z Orłowej
Skrócona historia Kota z Gór (kliknij, aby powiększyć):
Stowarzyszenie Humanitarno – Ekologiczne „Dla Braci Mniejszych” Bielsko-Biała, nr konta: MultiBank - 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220 www: http://www.braciamniejsi.com.pl/ fb: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych Rozliczenia |
U Portiera: Pomóżmy kotu z Orłowej (8.05.2015) Kot z Orłowej nowe wieści (14.05.2015) Kot z Orłowej po raz trzeci (15.05.2015) Posty na temat: 1. Kot z Orłowej (15.05.2015) 2. Akcja Orłowik (16.05.2015) 3. Misio-Orłowik w lecznicy (16.05.2015) 4. Orłowik - nowe wieści (18.05.2015) 5. Przytulacz (19.05.2015) 6. Banery, teksty i wieści (20.05.2015) 7. Szukamy domu dla Orłowika (22.05.2015) 8. Orłowik (23.05.2015) 9. Za i przeciw (24.05.2015) 10. Orłowik w DT (28.05.2015) 11. Rysio Orłowik (31.05.2015) 12. Orłowik - garść informacji (10.06.2015) 13. Dwa tygodnie w DT (11.06.2015) 14. Sesja zdjęciowa Rysia ;) (12.06.2015) |










































