niedziela, 25 sierpnia 2013

Słoneczna niedziela...

Zaczęła się koszmarnie. Najpierw Mały Kot zwiał przez płot, podczas gdy na chwilę cofnęłam się do domu... Poszłam po niego i zobaczyłam, że siedzi na przeciwko Kota Filipa, naszego dochodzącego kota... Udało mi się jakoś Małego złapać i zapiąć w szelki, bo musiałam wrócić przechodząc przez obszar "przed domem", gdzie mieszka Znajdek.

Jakoś udało się Małego do domu doprowadzić. Filip dostał swoje śniadanie, Znajdek też, ale jest z nim problem, bo jedyne co zjadł to trochę chrupek i biały serek - Bieluch (rozcieńczony z ciepłą wodą, aby nie był taki z lodówki).



Martwię się i mam wrażenie, że kocio jadał jakieś resztki z kuchni plus może suchą karmę. Potwierdza to fakt, że z pewną przyjemnością wcinał chrupki Whiskasa jakie mu poszłam dziś kupić... i w zasadzie, żadna mokra karma mu nie podchodzi. Myślałam, że może pasztet (kupiłam w sklepie Gourmeta małą puszeczkę) i też nie. Za to moim smakowało ;).

Gdy moje koty też już zjadły wypuściłam je na ogród, uprzednio Małego zapinając w szelki. Odpięłam smycz, aby uniknąć ewentualnego zaplątania się Kota. Coś musiałam przeczuwać.

Wyszłam przed dom do Znajdka i wzięłam go na chwilę na kolana. Może z 5 minut... Wróciłam sprawdzić, jak koty na ogrodzie, zobaczyłam Urwisa pod płotem i usłyszałam wycie Małego... Wisiał przerzucony w połowie przez płot, miotając się i wyjąc. Podbiegłam, zobaczyłam niesamowicie wplątane w płot szelki, na szczęście znalazłam zapięcie w części na szyi, odpięłam i okazało się, że to pozwoliło Małemu się uwolnić. Szelki zostały na płocie. Musiał przechodząc zaczepić się częścią brzuszną, bo to ta była zdjęta i naprawdę mocno wkręcona w zakończenie płotu.

Zdjęcia zrobiłam dużo później... (widać, że trochę popsułam płot wyciągając szelki, naprawię później).

sporo futerka leżało na ziemi po naszej stronie ogrodu i na zewnątrz... 


Wrócił do domu na własnych łapach i ruszył do miski. Zjadł, położył się, umył. Przyszedł Urwis, który chciał mu zrobić porządne lanie, ale wyszła z tego zabawa. Później koty poszły spać i śpią z małą przerwą do teraz....







A ja mam nauczkę. Całe szczęście, że szybko wróciłam na ogród i że Małemu nic poważnego się nie stało... Nie wygląda jakby mu coś było, poza tym, że przeżył stres. Jak głęboki okaże się po sikaniu. Mały w wyniku zestresowania potrafi wstrzymać sikanie na kilka dni... :(.

No, a Znajdek w miarę dobrze, choć zauważyłam, że jakby kaszle. Małemu Kotu też się to czasem zdarza. I nie wiem co z tym jedzeniem..., mam nadzieję, że nie jest chory.



Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, jutro będzie u nas weterynarz. Zaszczepi moje kociambry i poogląda Znajdka. Na pewno całą trójkę (plus Filipa) odrobaczymy.



20 komentarzy:

  1. Az mnie ciarki przeszly! Czytalam gdzies, ze wychodzace koty nie powinny nosic obrozek ani szelek, wlasnie z tego powodu, ze to czesto bywa dla nich smiertelna pulapka. Czesto wlasciciele zakladaja kotom obrozki z dzwoneczkiem, zeby ostrzegac ptaki, ale lepiej tego nie robic.
    Mam nadzieje, ze Denis nie dostanie moczostopu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on nie jest wychodzący w takim sensie... No wiem, że źle zrobiłam. Najgorsze, że miałam jakąś intuicję i tę smycz mu odpięłam, ale zostawiłam szelki. Dobrze, że nic się nie stało!...

      Usuń
  2. Jak dobrze, że nic się małemu nie stało. Dobrze, że w porę przyszłaś na ratunek!

    Nie wiadomo, co wcześniej jadł znajdek. Wiesz, mój Łini jak do nas trafił z podwórka, w ogóle nie chciał jeść żadnej karmy! Wystarczały mu bułki (które podkradał nam z chlebaka), makaron, ziemniaki... dopiero z czasem zapomniał o starych nawykach i teraz ma podniebienie już wykwintne niczym książę ;) Myślę, że Znajdek też przyzwyczai się do lepszej diety :)

    A kasłanie to może od robali? - nie wiem, tak gdybam. Życzę zdrówka wszystkim kocurom i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Kasiu, tak właśnie myślę, że on jadał to co ze stołu dostał..., ale zobaczymy... Oby mu wystarczyło to co dostaje w tej chwili. Żeby nie był głodny.
      No właśnie, jutro będziemy wszystkich odrobaczać.
      Dziękuję :)!

      Usuń
  3. Najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobrażam sobie jak się poczułaś widząc Małego wiszącego na płocie!:(
    Może Znajdek gdzieś jeszcze podjada?
    Oby wszystko dobrze się skończyło!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsunęłaś mi myśl, że podjada jedzenie kurom?... Nie wiem, czym sąsiadka karmi kury, ale chyba nie ziarnem...

      Usuń
  5. Dobrze, że wszytko się skończyło ok. Ale domyślam się, że miałaś ciężkie chwile.

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze ale historia! Dobrze że z happy endem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to tylko przypomina, aby nie zapominać co jest najważniejsze...

      Usuń
  7. Wyobrażam sobie jaki stres przeżyłaś .Dobrze że Twoja czujność nie zawiodła.Dla koteczków dużo głasków .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... :). Trzymaj kciuki proszę za to, aby Mały nie lał Znajdka..., a Znajdek znalazł domek...

      Usuń
  8. No to miał Mały dzień przygód. Najważniejsze, ze nic się nie stało!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dobrze, że nic mu się nie stało. Przeżyłam taką sytuację z Gackiem - zaczepił się szelkami (górną częścią - tą przy szyi) o ogrodzenie i szarpał się tak, aż zacisnął ją sobie na szyi i zaczął się dusić. Nie mogłam mu tego rozpiąć, a on już mi się dusił w rękach, na szczęście jakoś w ostatnim momencie się udało, nigdy nie zapomnę tej paniki jaka wtedy czułam.
    Fajnie, ze macie weta, który do Was przychodzi.
    Nasza niedziela też nie zaczęła się ciekawie, bo pies sąsiadki wpadł pod samochód i wieźliśmy go do weterynarza (na szczęście udało się znaleźć takiego co przyjmuje w niedzielę). Ale najważniejsze, że piesek nie ucierpiał bardzo i poza szwem na głowie i potłuczeniami, wyjdzie z tego :-) Całości dopełnił wczoraj mandat i 4 punkty karne, które zarobiłam ;-) Ale co tam :-)
    Pozdrawiam i głaski wysyłam Urwisowi, Małemu, Fiilipkowi i Znajdkowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję... Brrr!!!!!!!!! Straszne są takie przeżycia...

      Pierwszy raz poprosiłam weterynarza do domu... Trochę na decyzję miał wpływ Znajdek, a trochę to, że Pani doktor, do której jeździmy akurat nie ma i zadzwoniłam do innego weterynarza.

      No i historii z psiakiem też nie zazdroszczę. Dobrze, że udało się go uratować... Co zrobił kierowca samochodu? Pomógł chociaż?...

      Usuń
  10. Ale przeżycia , nie zazdroszczę :(
    Mam nadzieję że Mały szybko zapomni o tym incydencie.
    Za Znajdka i wszystkich chłopaków kciuki

    OdpowiedzUsuń

Kot z Orłowej

Skrócona historia Kota z Gór (kliknij, aby powiększyć):
Jeśli chcesz i możesz pomóc innym kotom :)
Stowarzyszenie Humanitarno – Ekologiczne
„Dla Braci Mniejszych” Bielsko-Biała,
nr konta: MultiBank - 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220
www: http://www.braciamniejsi.com.pl/
fb: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych

Rozliczenia
U Portiera:
Pomóżmy kotu z Orłowej (8.05.2015)
Kot z Orłowej nowe wieści (14.05.2015)
Kot z Orłowej po raz trzeci (15.05.2015)

Posty na temat:
1. Kot z Orłowej (15.05.2015)
2. Akcja Orłowik (16.05.2015)
3. Misio-Orłowik w lecznicy (16.05.2015)
4. Orłowik - nowe wieści (18.05.2015)
5. Przytulacz (19.05.2015)
6. Banery, teksty i wieści (20.05.2015)
7. Szukamy domu dla Orłowika (22.05.2015)
8. Orłowik (23.05.2015)
9. Za i przeciw (24.05.2015)
10. Orłowik w DT (28.05.2015)
11. Rysio Orłowik (31.05.2015)
12. Orłowik - garść informacji (10.06.2015)
13. Dwa tygodnie w DT (11.06.2015)
14. Sesja zdjęciowa Rysia ;) (12.06.2015)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Scrapki 2014

Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3   Scrapkowa zabawa 3  

Scrapki 2013

Choineczki 2012 :)