Póki co zostaje Znajduś, w skrócie Ajduś - być może przyjmie się imię "Ajdo", ale nic na siłę. Może faktycznie dam szansę nowemu domkowi (oby się pojawił jak najszybciej) i niech sobie sam imię kotkowi nada...
Dziękuję też za udostępnianie zdjęć i wydarzenia na FB.
Od poniedziałku zacznę ogłaszać Znajdka na stronach typu tablica. Przez cały czas, są tam ogłoszenie, że został znaleziony.
Minął drugi tydzień odkąd Znajduś jest z nami i prawie tydzień odkąd u nas mieszka i nie opuszcza domu...
Postępy w adaptacji między kotami są bardzo niewielkie i nie wiem, czy to nie moja chęć ich znalezienia powoduje, że je w ogóle dostrzegam ;).
Ajduś mieszka w pokoju Michała. Jest raczej grzeczny, chociaż energii mu nie brakuje :).
Niestety nie ma się jak wyżyć biegając po całym domu (co bardzo lubi, ale robi tylko, gdy rezydenci są odseparowani - na ogrodzie np.), bo gdy tylko otwiera się drzwi, materializuje się Mały Kot. Znajdek zajmuje miejsce na fotelu, który zdaje się traktować jak azyl:
a Mały kot, zajmuje inne miejsce strategiczne, dzisiaj to była półka w szafce:
skąd ma ogląd na Ajdusia, a także kontrolę nad miseczkami, które znajdują się między nim, a Znajdkiem, a także na kuwetę, która jest między nim, a drzwiami... (skąd robiłam zdjęcie).
Mały wygląda na znudzonego, ale to tylko pozory...
Wczoraj, gdy wydawało się, że przysypia:
a Ajdo był w kuchni:
wyjście kotka z tejże skończyło się może nie przelewem krwi, ale zgubieniem futra już tak (o dziwo, futro było Małego)... Znajdek warczy, a Mały zaczął prychać na niego...
Czekam na obroże z feromonami. Jestem ciekawa, czy pomogą.
Macie jakieś doświadczenia z oswajaniem? Jak długo to trwało? Mnie się wydaje, że tydzień to baaardzo długo, ale koty są przez większą część czasu izolowane... i być może dlatego "docieranie się" trwa tak długo. Wierzę jednak, że dzięki temu przebiegnie mniej boleśnie dla obu kotków.
A Urwis? Nasza "Ruda Kućka" zachowuje stoicki spokój:
i dopiero odgłosy przykuchennej szamotaniny spowodowały, że zszedł zobaczyć co się dzieje :).
A moze wlasnie trzeba pozwolic kotom, zeby to zalatwily miedzy soba, a nie izolowac?
OdpowiedzUsuńMoże trzeba, a może nie trzeba... :)... Daj im trochę czasu...
Usuńoj tam,futro rzecz nabyta:)))
OdpowiedzUsuń:D
UsuńWydaje mi się, że już Ci pisałam, ale skoro prosisz o radę, to może to było komu innemu? Z mojego doświadczenia (5 kotów w domu, każdy przybył w innym czasie) najlepiej jest dać nowemu przybyszowi na jakie dwa trzy dni zamknięty pokój do jego wyłącznej dyspozycji, żeby gdzies poczuł się bezpiecznie "u siebie", a potem otworzyć drzwi i już nie zamykać. Ważne, żeby koty mogły sobie nie wchodzić w paradę, jesli tego nie chcą. Wszystko się ułoży - raz sie będą obojętnie mijały, raz się będą kochały, a raz się będą okładac po pyskach i wyrywac sobie kłaki z futra. Jak to w życiu.
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście nie będę mu już zamykała tych drzwi? Nie było mnie dwa dni, od piątku mają obroże feromonowane, ale postępów nie widać...
UsuńMały ma tak śliczne futro, takie srebrzyste, aż szkoda że się pogubiło! :)
OdpowiedzUsuńA ze Znajdkiem pewnie niebawem się polubią, bo kto się czubi ten się lubi. Tylko może czasu trzeba żeby się dotrzeć. A między czasie znajdzie się ktoś kto pokocha Znajdusia :)
Oby :)...
UsuńMoim zdnaniem robisz dobrze, wręcz modelowo. Ajduś miał czas zapachnieć jak dom i teraz już nie jest taki obcy dla Twoich. Myślę, że już na dniach puść sprawę na żywioł i daj im to załatwić między sobą. Koty są mądre. :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że już ogłaszasz go na tablicy... Zrób to jak najszybciej.
Zobaczymy... Może jutro spróbuję...
UsuńNa tablicy i innych portalach są ogłoszenia, że go znalazłam!, nie ma jeszcze, że szukam mu domu..., bo wciąż mam nadzieję, że jest czyjś i ktoś go poszukuje... Ale jutro już dodam i te drugie ogłoszenia.
trudna to będzie akceptacja.Przerabiałam to już i żle się skończyło dla nowego przybysza .Kiedy zamieszkałam w lesie w nowym domu poprzedni właściciele zostawili mi dwa kocurki a ja z miasta przywiozłam kotkę i kocurka.Kotkę jakoś zaakceptowały ale mój kocurek Tygrysek nie miał życia.Dosłownie futro fruwało a nawet krew się lała.Nawet nie mogłam go obronić taka walka się toczyła.Efekt był taki że pewnego dnia mój miastowy kocurek zniknął.Wszelkie poszukiwania nic nie dały mój Tygrysek przepadł i do dziś mam wyrzuty sumienia ze nie potrafiłam go obronić.Nie potrafię doradzić co masz zrobić ale wiem co przeżywasz kazdego dnia.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńno to mnie nie pocieszyłaś... Mam nadzieję jednak, że kociambry się dogadają... Kurcze...
UsuńPrzykro mi z powodu Tygryska... :(
Moje koty od początku były razem. Pofukały , powarczały - nawet parę razy brały się za łby i po jakimś czasie zaczęły się tolerować. U mnie trwało to więcej niż tydzień. Koty jak ludzie mają różne charaktery u jednych oswajanie przychodzi łatwiej u innych trzeba poczekać. Trochę cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńmoże masz rację. na razie dobrze nie jest...
Usuńteraz już wiem, że asymilacja z nowymi futrzakami to tylko kwestia czasu... do miesiąca...
OdpowiedzUsuńpocieszyłam Cię ? hihi
no... nie bardzo...
UsuńZnajdek jest bardzo podobny do mojego Lolka i tymczaski - Sody :)
OdpowiedzUsuńMa taki syjamopodobny pyszczek, wydłużony jakby nieco? Zresztą, może to złudzenie optyczne.
Kciuki za harmonijne kotów pożycie ;)
Tak, tak właśnie wygląda... :), ma wydłużony pyszczek, długie łapy i wysmukłe ciało...
UsuńTrzymam kciuki Abi, może pomogą obróżki. Mały walczy z intruzem o swoje terytorium, ale naprawdę wierze, ze się przyzwyczai. Za to Urwis zaimponował mi siłą spokoju i stoickim podejściem do nowego mieszkańca domu. Byłam ostatnio świadkiem wspaniałego dokoptowania kota do psa - w pierwszy dzień pies (stary rezydent) chciał małą kociczkę połknąć bez gryzienia. Po dwóch dniach już tolerował jej przemieszczanie po podwórku. Po 2 tygodniach śpią razem na łóżku w domu. Mam nadzieję, że i u Ciebie finał będzie tak pozytywny. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję... Też mam nadzieję, że się uda, bo póki co to jest różnie...
Usuń