Nie tylko koty miewają kleszcze, nasze dziecię miało 4... :(. Malutkie takie, pojechaliśmy z pierwszym (nie wiedząc o reszcie) na pogotowie, a tam mu Pani Pielęgniarka pięknie odwłok ukręciła i musiała resztę wydłubywać...
W domu okazało się, że są jeszcze 3, w tym jeden na plecach:
Spróbowałam sama, ale tylko jednego udało się wyjąć w całości. Znów na pogotowie i wydłubanie dwóch resztek.
Ponieważ plamka na plecach, mimo, że nie przypomina rumienia się utrzymywała sięgnęliśmy po antybiotyk.
No, ale istniało podejrzenie, że kleszcze przeszły z Kotów, z którymi byliśmy rano na spacerze...
Więc koty zostały odpchlone i odkleszczone.
Środek przeciw kleszczom (aplikowany na skórę) smakował zwłaszcza Małemu Kotu. Nie pomogła chusta:
Mały zlizał tego całkiem sporo... ;). Mam nadzieję, że środek zdążył zadziałać...
Urwis zdegustowany tarzał się pod bukszpanem.
No to trzymamy za Dziecię kciuki. Będzie dobrze, bo innej opcji nie ma. Moje koty, pomimo iż zabezpieczone czasem też przyniosą to paskudztwo. Wieczorem gdy je miziam staram się je sprawdzać dokładnie.
OdpowiedzUsuńSpróbuj zdobyć lekarską pensetę-od środka szczypiec jest karbowana-trzymając kleszcza tuż przy skórze należy go odkręcić w przeciwną stronę niż wskazówki zegara:)))
OdpowiedzUsuńDo wyciągania kleszczy mam specjalne lasso (kupione u weta)- wygląda jak długopis, który w miejsce wkładu ma żyłkę z pętlą na końcu. REWELACYJNE, każdy kleszcz, mały, duży jest wyrywany cały i kot, pies nie tracą przy tym ani jednego włoska. Niemal każdego dnia w użyciu na działce.
OdpowiedzUsuńZ człowieka (na kocie takiego nie widać), malutkiego kleszcza skutecznie można wyssać strzykawką (bez igły).
Jak Małemu ten środek tak smakuje, to może lepiej w zastrzyku - Figa taki kiedyś dostała - działa przez trzy miesiące.
Ale nie znoszę tego dziadostwa! Ale to lasso mnie zaciekawiło i chyba je nabędę :-) Pozdrawiam Abigail i życzę odpoczynku od kleszczy już w tym sezonie ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za odwiedziny i komentarze... No mam nadzieję, że u Miśka nie będzie odkleszczowych konsekwencji... Póki co plamka, w kształcie naszej galaktyki, jak była tak jest... Mam nadzieję, że zniknie...
OdpowiedzUsuńA kleszczy to ja też nie lubię... I kupiłam już tę "wędkę" :D.
Pozdrawiam