Przyszli znajomi, świeżo zakoceni (maleństwem wyciągniętym ze schroniska), z córką Olą. Ola dostała do ręki aparat (po tym, gdy już była całkiem zmęczona zabawą z Małym Kotem i Urwisem) - czyli miała misję.
Wywiązała się jako koci fotoreporter doskonale, a efekt jej pracy będziecie mogli oglądać w kolejnych odcinkach blogowej opowieści.
A poniżej sama Ola z Urwisem (mięciutką poduszeczką ;) )
i jej rysunek. Prawda, że ma talent? :).
(że trochę krzywy to zdjęcia wina... pod kątem dziwnym robiłam... sorry).
Ale ten Urwis duży! Mama jak zobaczyła zdjęcie,to ,,Kiedy mój Ruduś będzie taki duży?" Rysunek cudowny. Powiększyłam sobie, i albo oślepłam, albo nie ma wąsów. A poza tym, wspaniale!
OdpowiedzUsuńEwcia zabiłaś mi ćwieka tymi wąsami... Rzeczywiście nie ma... Ciekawe co Ola na to? :)...
OdpowiedzUsuńo matko, jaki wielki KOT!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńrejuvenate
Urwis to kawał kota - ile on waży
OdpowiedzUsuńrejuvenate - tak wyszedł chyba :)
OdpowiedzUsuńnasze zwierzaki - 6 kg. szczupły jest bardzo :)
Nie chciałam ci sprawić kłopotu.
OdpowiedzUsuńEwcia :) :D nie sprawiłaś :)
OdpowiedzUsuńUfffffff!!!!!! Kamień z serca. Miałam dosyć kłopotu z tym twoim komentarzem. Nie wiedziałam co znaczy zabić ćwieka. Nikt z domu też nie wiedział. I sprawdziłam w googlach i było, że sprawić komuś kłopot. Więc się cieszę, że nie sprawiłam.
OdpowiedzUsuńwoowww... na zdjeciu Urwis wyglada jakby byl wielkosci tygrysa ;))
OdpowiedzUsuńBo Ola maleńka :)
OdpowiedzUsuń