Takie miałam wrażenie, po dwóch dniach chodzenia po Budzie i Peszcie, jeżdżenia tramwajami i metrem.
Zwierząt widziałam mało. Kilka psów, w większości w towarzystwie bezdomnych i jednego kota...
Ale jeśli chodzi o psy były ciekawe, te tutaj:
Powiększenie:
Mocno zziajane po (udanym niestety) polowaniu.
Zaciekawiło mnie również to zwierzę:
Chyba lew, ale bardziej przypomina tego z Gdańska, niż pozostałe Budapesztańskie Lwy!
.
Abi, widzę, że miałyśmy podobny pomysł na wyprawę: ja tropiłam koty, a Ty psy... :-)
OdpowiedzUsuńCudownie, ze wypoczęłaś i miałaś świetną wycieczkę, ciekawe zdjęcia :))
OdpowiedzUsuń