Coś mi się wydaje, że adaptacja Małego ze zwierzętami do łatwych nie będzie należała...
Urwis wszedł na górę zobaczyć, co się dzieje, a Mały koci grzbiet, uszy po sobie i śpiewa....
Nie mam pojęcia o czym, bo Urwisek ledwo miauczy (za to cudnie grucha, gdy podbiega do mnie) - ale miło to nie brzmiało :P.
I tak z 10 minut... Dopiero po pewnym czasie, gdy zobaczył, że Rudy Potwór leży spokojnie (bez ruchu, ani koniuszek ogona żadnemu nie drgnął), to się Małemu uszy trochę do góry postawiły, ale koci grzbiet nie zmalał... No i oczy to chyba Mały pierwszy spuścił (co nie oznacza, że się poddaje bynajmniej), ale zaraz znów podniósł...
Zeszłam na dół i zawołałam Urwiska... No, a teraz Mały dochodzi do siebie, oswajając się z pokojem i Misiem, a Urwis swoim zwyczajem śpi w cieniu pod płotem :)))...
Pewnie za wcześnie (bo ledwo wyszedł z torby transportowej), to spotkanie z Urwisem, ale nie chciałam przed Urwiskiem zamykać drzwi, a znając jego spokój i łagodność byłam pewna, że od razu pójdzie gładko, a obecność drugiego kota Małemu pomoże...
A tu gips! Ech... Mam nadzieję, że to przeżycie nie okaże się dla Małego traumatyczne..
No nic... trzeba trochę poczekać i spróbować może jutro?...
A z psem to już w ogóle pojęcia nie mam :P.
Urwis wszedł na górę zobaczyć, co się dzieje, a Mały koci grzbiet, uszy po sobie i śpiewa....
Nie mam pojęcia o czym, bo Urwisek ledwo miauczy (za to cudnie grucha, gdy podbiega do mnie) - ale miło to nie brzmiało :P.
I tak z 10 minut... Dopiero po pewnym czasie, gdy zobaczył, że Rudy Potwór leży spokojnie (bez ruchu, ani koniuszek ogona żadnemu nie drgnął), to się Małemu uszy trochę do góry postawiły, ale koci grzbiet nie zmalał... No i oczy to chyba Mały pierwszy spuścił (co nie oznacza, że się poddaje bynajmniej), ale zaraz znów podniósł...
Zeszłam na dół i zawołałam Urwiska... No, a teraz Mały dochodzi do siebie, oswajając się z pokojem i Misiem, a Urwis swoim zwyczajem śpi w cieniu pod płotem :)))...
Pewnie za wcześnie (bo ledwo wyszedł z torby transportowej), to spotkanie z Urwisem, ale nie chciałam przed Urwiskiem zamykać drzwi, a znając jego spokój i łagodność byłam pewna, że od razu pójdzie gładko, a obecność drugiego kota Małemu pomoże...
A tu gips! Ech... Mam nadzieję, że to przeżycie nie okaże się dla Małego traumatyczne..
No nic... trzeba trochę poczekać i spróbować może jutro?...
A z psem to już w ogóle pojęcia nie mam :P.
:))
.
Młody kociak to przyzwyczai się raz dwa... Ja swoją kotkę wzięłam ze schroniska, gdy była już dorosłym kotem i na naszego psa reagowała bardzo gwałtownie. Teraz to najlepsze przyjaciółki. Podobnie jak wszyscy mówili, że jest już za dużą żeby przyzwyczaić się do szelek. Faktycznie w domu gdy zakładałam jej szelki to padała na ziemie, jakby jej władze w nogach odbierało. A teraz śmigamy na spacerki po ogrodzie na smyczy. Także potrzeba tylko czasu, a wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuń