Dawno mnie tu nie było, ale poczułam, że najwyższy czas opowiedzieć o Issi.
Czy koty wiedzą gdzie mają być znaleznione i do kogo trafić? Dokładnie dwa lata temu po tym jak pojawił się Jaspis jest ona.
Issi trafiła do mnie 2 lipca. W piątek wieczorem zadzwonił sąsiad, że znalazł na parkingu pod Paulinką małego kota, że się błąka, że on nie wie co zrobić, ale ewidentnie kota tam być nie powinno, i że on jutro wyjeżdża...
Pierwsze zdjęcie jakie zrobiłam Issi jest przy misce :)
Drugie w kuwecie ;)Były momenty dobre i takie, gdy malutka cierpiała, a ja starałam się jej ulżyć... Wyciskanie, smarowanie pupy, mycie, sprzątanie... Utrzymywanie na bieżąco pokoju w czystości. W dobrych momentach Issi robiła kupy wszędzie - na szczęście po jedzeniu, nie miała biegunek ;). W złych nie robiła wcale... Co udało się zaleczyć odbyt, to pękał na nowo.
Pod koniec lipca pojechałam na wakacje, z moimi kotami została koleżanka z córeczką, ale nie chciałam jej dodatkowo dokładać obowiązków... Przy Issi było wtedy co robić... Kicia pojechała do hoteliko-szpitaliku u naszych weterynarzy (Cztery Łapy, ul. Orzeszkowej w Bielsku-Białej). W między czasie oświeciło mnie, że Jaspis miał podawany Nivalin i to samo włączyła Pani Doktor Issi. To, albo też wiek kotki spowodowało, że zaczęło jej się poprawiać... Przetoka przestała się tworzyć.
Tu zdjęcia sprzed wyjazdu jeszcze :)
W niedzielę 8 sierpnia, po powrocie z wakacji pojechałam z Issi na konsultację do doktora Blimke do Ustronia. Jego diagnoza brzmiała, że to okrężnica olbrzymia, że Issi jest dobrze prowadzona, że leki powinny pomóc, że koty z tego wyrastają, a na pełną diagnostykę i ewentualne zabiegi Issi jest za mała.
Na tym zdjęciu już jest Issula :) - oczy ma pięknie zielono-brązowe, ale pewnie się jej jeszcze zmienią.
Łaty w kształcie serc:
I symetryczną maskę na pyszczku :)
I szuka domu! ;)
Issi nie zostanie u mnie, chociaż idealnie nie jest jeszcze - bowiem to doświadczenie z Jaspisem nauczyło mnie nie tylko tego, że Koty wychodzą z poważnych problemów po prostu z nich wyrastając. Jasiek był "problematyczny" może do pół roku, jako roczny kot by już całkiem zdrowy, ale nawet gdyby tak nie było, to co? Został u mnie, bo bałam się, że dla kogoś może być problemem. Już się nie boję i głęboko ufam, że nawet "problematyczny" kotek znajdzie najlepszego człowieka na świecie i że to wcale nie muszę być ja.
Bo nie muszę, prawda? ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz