A było tak, że dzień wcześniej Mały Kot zaatakował płot. Płot jednak okazał się nie być wyłącznie płotem, bo w miejscu ataku można było znaleźć aż nadto widoczne ślady zbrodni:
I Małego Kota, co nie pozostawiało wątpliwości co do "osoby" odpowiedzialnej:
Ptaszek przeżył, ale wygląda dziwnie z wyskubanymi piórkami. Na szczęście chyba nic specjalnego mu się nie stało. Na pierwszym zdjęciu jest jednak dzieciak, a nie ofiara poprzedniego dnia.
Dziecię:
Czy podatność na ataki Kota Małego czyni już z tej ptasiej rodzinki, rodzinę patologiczną? :D.
Wzięłam malucha w ręce i przeniosłam przez płot. Koty były tak zdziwione bezbronnością pisklaka, że nic mu nie zrobiły. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia gdy ptaszek otworzył dzióbek, a Mały zaglądnął do środka. Wyglądało to komicznie...
może kot chciał pisklaka nakarmić ;) co będzie jadł takiego chuderlaka ;) pytanie czy pisklaka przyjmą rodzice jak poczują Twój zapach..
OdpowiedzUsuńprzyjmą, to już większy ptaszek... :). Widziałam, że mama wciąż koło niego krąży. Pilnuje go... Mały jeszcze fruwać za bardzo nie umie, pewnie z gniazda wypadł...
UsuńPestka wiecznie znosi ptasie pióra do domu, ale wystarczy, że na parapecie usiądzie jakiś ptaszek a mała momentalnie cofa się do środka, niemal czołgając po czym chowa w najgłębszy kąt. Taki to chojrak ;)
OdpowiedzUsuńhe he :). Zabawna ta Pestka :)
UsuńCo kot to kupa śmiechu :)
UsuńDziękuję :)
To z tego Malego prawdziwy drapieznik-krwiopijca! A ja myslalam w swojej naiwnosci, ze jest on domowym kotem-fajtlapa. Jednoczesnie daja sie u Denisa zauwazyc wielkie zasoby uczuc wyzszych w stosunku do malych dzieci (ptasich)
OdpowiedzUsuń:))) Zuch chlopak!
Nie, Mały tylko takie wrażenie sprawia... Chyba... Ale ptaszka nie zjadł. Nie był głodny :)
UsuńNo to kto matce piora z tylka powyrywal? He?
UsuńStrach sie bac ;)
OdpowiedzUsuńTej ptasiej mamy? :D... :).
Usuń:) widać koty też mają jakieś zahamowania wobec niewinnych, bezbronnych piskląt :)
OdpowiedzUsuńchoć muszę przyznać, że mój Gucio zamordował raz pisklaka :( niby taki niewinny, miziasty, a tu druga natura z niego wyszła :/
Pewnie tak :), ale jak pokazuje przykład Gucia - instynkt drapieżcy przede wszystkim...
UsuńI za to kotów nie kocham! Dobrze, że uratowałaś ptaszka. :)
OdpowiedzUsuńTaka kocia natura...
UsuńFajny reportaż :-) Jak dobrze, że kończy się happy endem :-)
OdpowiedzUsuń:), bardzo dobrze.
UsuńBiedny ptaszor, ale musiał przeżyć szok, dobrze, że się uratował. A Mały nawet z morderczymi zapędami jest słodki. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTo prawda :). On zawsze wygląda tak przyjaźnie :D.
Usuńoj biedak z ptaszka..
OdpowiedzUsuńale kociaki i tak najukochańsze:)
Reportaż z pola walki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń