Zbliżenie:
Przez dwa lata Mały Kot ignorował tę stronę domu, ten płot i przestrzeń poza nim... Kiedyś się zraził, gdy wszedł na drzewo, właśnie za tym płotem i nie umiał zejść, a że w tym samym czasie miał wymuszone (parafiną) rozwolnienie, by tasiemka, którą wsysnął jak spaghetti wyszła z niego bezproblemowo i w całości, to w sumie dało niezłą traumę.
Wiedziałam jednak, że w którymś momencie Mały się odblokuje. Nastąpiło to w tym roku, kilka tygodni temu. Już trzy razy zdążył przejść za płot... Trzeba więc chodzić za nim krok w krok i mieć niezły refleks ;).
Czy Wasze Koty też miały takie traumatyczne przeżycia, blokady i odblokowania?
Miłego wieczoru :).
Mojej kocie wystarczyło jednokrotne zapakowanie do transportera, by na sam widok wiała gdzie pieprz rośnie, niezła konspiracja jest w domu jak trzeba się zapakować do weterynarza:D
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z Miecka. Jedyne miejsce, gdzie jest dla nas niedostepna, to pod lozkami w sypialni. Najpierw wabimy ja kocimi cukiereczkami do kuchni, a w tym czasie zamyka sie sypialnie na klucz, bo inaczej sama sobie otwiera. I juz jest nasza, i juz mozna ja w torbe zapakowac!
UsuńNo to macie przechlapane, ale grunt to dobry sposób ;)
UsuńKot na gigancie ... zdjęcia - rewelacja !!!
OdpowiedzUsuńAle on jest fajniutki i jak tu teraz koleżkę pilnować ,no jak :-)))
Mój dezerter to najdalej na klatce piętro niżej zszedł i szybciutko sam wracał :-)))
Szelki i smycz... Na razie wychodzą na krótko, ale dni coraz dłuższe i coraz cieplej...
UsuńTak.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu Mikesz wskoczył na tą małą umywalkę w WC i się jakoś tak ześliznął że spadł nie na 4 łapki :-(
Wystraszył się i już nie wskakuje na ten zlew .
Ciekawe kiedy znów się skusi ?
Na ten duży w łazience wskakuje bez oporów :-)
Oj, biedny... :(. No ciekawe :), jak długa jest jego pamięć?
UsuńDenis jest piękny - super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)!
UsuńKurcze, a nie mówiłam... ?:)
OdpowiedzUsuńMoje jak usłyszą głos wetki, to tak pędzą do piwnicy, albo na górę, że mało nóg nie połamią :)
No, ale wiesz, on tak zawsze zwiewał, tylko na drugą stronę, a tam jest bezpieczniej... Ech... :).
UsuńBiedne :)! A i tak mają komfort, że nie muszą jeździć...
... i mruga :)
OdpowiedzUsuńCzy nie zdążył mrugnąć przed ściągnięciem? :P
Ani nie mrugnął ;P.
UsuńSuper zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Dyziek dwa dni temu wsysnął kawałek tasiemki...co za koty ;)
No... Ja się przez Małego już kilkakrotnie strachu najadłam. On uwielbia zabawy sznureczkami, jednak wszystkie sznurki od razu chowam po zabawie...
Usuńmój kiciuś również jakiś czas temu wsysnął kawałek wstążki, ale była długa i wystawała mu z pyszczka, czyli zdołałam ją wyciągnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uff!!! Uważaj. Taka połknięta wstążka często jest śmiertelnie niebezpieczna dla kociaków!
UsuńKot z charakterem. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCała jego sylwetka mówi "Ale ja muszę tam iść! Zostaw!"
Ale się przypiął do płotu. U nas Gacek się tak przypina do oparcia kanapy ;-) Śliczniak z Małego :-)
OdpowiedzUsuńTrauma to przewozówka i wet - wystarczy nawet dość oględnie, wspomnieć o konieczności wizyty i koty się dematerializują. Jednak myślę, że wiele tak ma.
OdpowiedzUsuńMały na zdjęciu jest strasznie wkurzony, że znów ktoś go z płotu ściąga. Aż strach brać do ręki taką srebrną furię ;)