Mały Kot był chory. Cały wczorajszy dzień i na pewno kawałek nocy. Objawy, to głównie: wymioty - chlustająca woda z pianą plus odrobinki niestrawionego jedzenia, brak apetytu, większe pragnienie.
Cieszę się, że kupiłam tę fontannę i od poniedziałku Mały może pić kiedy chce - ostatnio pił z kranu, ale trzeba było mu odkręcać.
Fontanna podoba się nawet Urwisowi.
Dzisiaj od rana Mały Kot jakby weselszy.... Już w nocy mruczał jak tylko on potrafi... wczoraj po południu ledwie jakieś dźwięki z siebie wydawał - do mruczenia niezbyt podobne. Pół śpiąc głaskałam go, aby mruczał jak najdłużej - podobno mruczenie służyć może kotu do samoleczenia.
Zjadł rano śniadanie (przed siódmą) i dotąd nie wymiotował a to już dwie godziny. Mam nadzieję, że coś przyswoi z tego jedzenia...
Jeśli wymioty by trwały musielibyśmy chyba zabrać go na kroplówkę z dożywieniem. I zrobić zdjęcie jamy brzusznej... Czy to bezo-gar, czy może coś innego, co Mały mógł połknąć... Bo na zatrucie to nie wyglądało, tylko na przytkanie...
Oby przeszło dalej... I wyszło :P. Teraz będę czekać na kupkę...
Ojej Mały Kocie mam nadzieję, że już dobrze będzie. Kciuki za zdrówko!
OdpowiedzUsuńŚpi! i nie wymiotował dotąd. Ale w kuwecie też nie był dotąd. Nawet na siku. Kciuki potrzebne.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. Trzymamy kciuki a właściwie ściskamy kocie łapki.
OdpowiedzUsuńDziś już bez sensacji. Ufff!!! W kuwecie kupsko dziwne takie... Ale ważne, że. Może już poszło.
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, że już lepiej:)
OdpowiedzUsuń:).
OdpowiedzUsuńdobrze, ze juz mu lepiej :)
OdpowiedzUsuń