Przyszła burza i Urwis się schował. Ale wydawało mi się, że już przeszło. Poszłam więc poszukać Urwiska. Przekopałam wszystkie pokoje. Do garderoby też zaglądałam kilkakrotnie. Nie widziałam go jednak...
Nie zrobiłam zdjęcia "od wejścia", ale naprawdę Urwisek był prawie niewidoczny :). Dopiero po chwili go zobaczyłam.
Jest coś kocio przewrotnego w schowaniu się za groźnymi skądinąd rowerami.
.
A jednak kryjówka spełniła swoje zadanie, pewnie wcześniej udawał szprychę i udało się - cwany kot z tego Urwisa
OdpowiedzUsuńniezle sie schowal... gdyby nie zblizenie to wcale nie byloby go latwo dojrzec za tymi oponami :) ...
OdpowiedzUsuń