Domek Misia-Rysia Orłowika w lecznicy nie był zbyt obszerny
Codziennie, czasem dwa razy dziennie przychodziłam do niego by sobie pochodził, ale wtedy chciał tylko się przytulać, dopiero po kastracji i sanacji jamy ustnej trochę się ożywił
Nowy Dom był dla niego wielkim darem!
Któregoś pięknego dnia dostałam maila od Ani... A że od Ani to wcale nie przypadkiem. Zresztą wokół Kota z Orłowej jest wyjątkowo dużo nieprzypadków. Począwszy od Henryka, który napisał do mnie akurat tuż po tym, gdy dostałam informację od Portiera i w dodatku wysłałam mu na wpis o kocie namiary, chociaż dopiero co go poznałam i to nieprzypadek, że znał akurat Tego Kota na górze Orłowa, poprzez Michała, z którym po prostu miałam pójść w góry, dalej przez Panią Basię wspaniałą, otwartą wolontariuszkę i przez niesamowicie oddanego Pana Doktora Wątrobę, a wreszcie skończywszy na Ani...
Może kiedyś opowiem, jak to się stało, że Orłowik jest właśnie u Ani, ale dziś nie wchodząc w szczegóły, ona po prostu się w nim zakochała, napisała do mnie. Umówiłyśmy się w poniedziałek w lecznicy, we wtorek z Panią Basią odwiedziłyśmy ją i pojechałyśmy wszystkie trzy po Orłowika.
Ostatnie badania, zastrzyki, i do domu :). A w domu dwie najważniejsze rzeczy:
pełna miska
i człowiek do przytulania
I tak oto Kot z Gór dostał piękny prezent w Dniu Matki... Ania też dostała :).
U Orłowika byli też już pierwsi goście :)
Aż zacytuję fragment listu od Ani:
"Rysiu jest bardzo gościnny. Każdego wita od progu i nie pozostawia
gościa bez opieki. Zajmuje się nim do samego wyjścia. Ogólnie jest
bardzo spokojny i niewymagający. Potrzebuje jedynie kolan i dłoni.
Faktycznie dużo śpi i to najlepiej blisko człowieka. Jest wspaniałym
kotkiem. Jedynie ta kuweta... Ale bądźmy dobrej myśli. I co zauważyłam
ku mojemu zaskoczeniu. Nie ciągnie go na zewnątrz, nie interesują go
nawet parapety i okna. :)"
Na razie jeszcze cały czas szukamy mu domu z ogrodem, ale ten, w którym jest teraz i opieka jaką ma to wielkie szczęście dla tego Kota :).
Bardzo dziękuję Wam za pomoc, za porady, za komentarze, i za pomoc materialną też :) (będę miała rozliczenie z lecznicy na koniec miesiąca).
no i pięknie jest :))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńoj tak :)!... :D
Usuńa nie moze zostac u ani?
OdpowiedzUsuńTo zależy :). Chcemy by był jak najszczęśliwszy. Zobaczymy, czy nie będzie tęsknił za polem i jak się odnajdzie w mieszkaniu - to dopiero dwa dni, więc niczego pewnego nie można powiedzieć. Temat jest otwarty w każdym razie :).
UsuńHura!! Wspaniałe wieści! Ten kotek da swoim ludziom tyle miłości co Stefcia, która odwdzięcza się każdego dnia. Moim zdaniem dom z ogródkiem nie jest mu potrzebny, ale oczywiście nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że to kochane zwierzątko ma odmieniony los.
Dzięki też Tobie. Brawo!
:) czas pokaże jak się losy Orłowika potoczą :)
UsuńMoze uda sie z Ania i Misio u niej wlasnie znajdzie swoj wlasciwy dom?
OdpowiedzUsuńMoże :)
UsuńCieszę się też.A ogród?Czyż serce dane Misiowi nie jest takim ogrodem?
OdpowiedzUsuńJest oczywiście :)
UsuńBardzo dobre wieści :-))) Kotek widać że szczęśliwy :D
OdpowiedzUsuńNiech tylko załapie o co chodzi z tą kuwetą ;)
Kciuki !
Już chyba złapał :)
UsuńMądry kotek <3
UsuńBardzo dobre wiadomości, bardzo się cieszę! Widać jaki szczęśliwy z ludźmi! :)
OdpowiedzUsuńTak :)., to bardzo ludziolubny kot :)
UsuńNo ciesze sie niezmiernie z takiego DT :D
OdpowiedzUsuńA moze mu troszke ziemi dosypac do kuwety, takiej z dworu? Wiesz, chłopak wiejski cały życie chodził za stodołę, a tu nagle kuwetka, żwireczek, posprzątane, wypachnione i nóżki trzeba wysoko do góry podnosić.. Sama wiesz, przyzwyczajenie jest druga naturą ;)
Jak przygarnełam Tośke, to znalazłam dla niej taką płaską niziutką rynienką, wysokości jak blaszka to pieczenia z piekarnika. I nasypałam piasku z piaskownicy ;) Szybko załapała o co chodzi.
(zużytego piasku oczywiście do piaskownicy nie odniosłam - jakby ktoś dociekał ;)
Dziękuję za radę. Ania tak właśnie zrobiła :), dała mu podstawkę z ziemią, później kuwetę z ziemią i przyuczanie trwa :).
UsuńBardzo dobre wieści.Mocno przytulam Misia.
OdpowiedzUsuń:)) on to uwielbia :D
Usuńmyślę, że to sikanie to wstępne znaczenie terenu... przejdzie mu to !
OdpowiedzUsuńno szkoda, że nie może zostać u Ani, mimo to świetne wieści
Na razie nie wiemy, czy może. To zależy głównie od niego :D... :). Czy będzie chciał wychodzić, czy nie :).
UsuńWspaniale, że jest w domu tymczasowym i to takim z perspektywami jakby co :-) Cieszę się, że przyucza się do kuwetki. To na pewno mądry kotek więc załapie co i jak. Patrząc na to ostatnie zdjęcie myślę sobie, że może jednak Misio będzie wolał kolana niż podwórko. Piękne jest a Misio - cóż można powiedzieć... sama słodycz!
OdpowiedzUsuń:).. tak, perspektywy coraz większe :D... :)... W ogóle nie myśli o wychodzeniu...
UsuńMam dwa kot w domu. Są traktowane jak rodzina, kocham te zwierzęta, dlatego śledzę i Twoje wpisy. Jak to dobrze, że są tacy ludzie... Dodajesz mi wiary w ludzi.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Cieszę się, że tak to działa. :). Niesamowite ile dobrej energii dało się odczuć przy okazji tego kociambra :)... I jeszcze Ani, u której jest Rysio :D.
Usuń