Przychodzi na kolanka, ale tylko w dużym pokoju na tapczan :)...
Na początku chyba sam nie wiedział, czy może sobie pozwolić na taką poufałość...
Mruczał słodko i przytulał się do ręki, a w końcu zasnął. Tak zasypiał, gdy malutki, na biurku z łebkiem na mojej dłoni... :).
Później przeniosłam się na fotel... i Mały Kotek też się jakoś przeniósł. Spał taki spokojny...
Prawda, że takiego słodziaka trudno nie kochać? :)...
:)
Nie da się nie kochać. Zazdroszczę, że Mały przychodzi. Nuśka nadal nie umie/lubi leżeć na kolanach.
OdpowiedzUsuń:), Mały Kot też przychodzi bardzo, bardzo rzadko, ale ostatnio częściej :).
UsuńOn jest słodki. Wiem co mówię, w końcu na niego głosowałem :))
OdpowiedzUsuńTaka mysza ogromniasta. Tylko przytulać.
Masz rację mysza ogromniasta :D... :)
UsuńTo słodki i cudowny koteczek ;))
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńPrawda, prawda:)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńCudny jest i taki kochany :-)
OdpowiedzUsuń:))... Oba są niesamowite, ale Mały jest jakiś taki... jak maskotka :D.
UsuńPiękny i słodki tylko tulić się.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Halszko :). Czytałam, że wracasz do zdrowia. Mocne kciuki !
UsuńAleż ma minę słodką na ostatnim zdjęciu :-) Normalnie marcepan w mlecznej czekoladzie :-) Kochany jest.
OdpowiedzUsuń:)) Ładnie to określiłaś: marcepan w mlecznej czekoladzie :D :D :D...
UsuńPrześliczny kotek, takiego jeszcze nie widziałam . :) Jakżebym chciała, aby mój pies tak ze mną leżał... Niestety nie należy do typu pieszczocha. : c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, psie-zapiski.blogspot.com
Zaglądnę do Ciebie :), dziękuję za odwiedziny :D... Z psami to jest inaczej... ;)
UsuńMoje nie są takimi pieszczochami. Jeden obrażony, drugi jeszcze trochę wystraszony. Choć teraz zaczyna się rywalizacja, któremu więcej czułości się okazuje. Tyle, że Mefisto wciąż naburmuszony, nawet nie skacze mi na głowę już jako pobudka.
OdpowiedzUsuńPrzejdzie im :)... Będziecie mieć dwa miziaki :D...
UsuńZazdroszczę , Leya tylko w nocy ze mną śpi, na nogach. Skoro Małemu zajęło to tyle czasu, jest nadzieja, że moja Księżniczka też będzie przychodzić.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja posłuchałam rad mądrzejszych i zaczęłam "na siłę" Małego brać na kolana. Na 3 sekundy, na 5 sekund... ;). A później, zupełnie niespodziewanie on właśnie takie mizianki na kolankach, albo obok uskutecznia... Może to i jest metoda?
UsuńAle słodziak! Pozazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :D
UsuńBardzo on pocieszny - widać że słodziak po prostu!
OdpowiedzUsuń:), oj bardzo :)!
Usuń