Przy sobie miałam tylko telefon komórkowy, a Koty się kręciły, tak więc wyszło tylko jedno zdjęcie.
To pierwsze zdjęcie i pierwszy spacer w szelkach tej wiosny. Koty bardzo zadowolone. Grzeczne. Po pierwszych kilku "kulaniach się" i manifestacji: "szelki ważą tonę!", "ja w tym dalej nie idę", "nie będziesz mi mówić gdzie mam iść" itd... dały spokój, a i ja trochę poluzowałam i raz jednego, raz drugiego puszczałam ze smyczką, aby sobie trochę pochodził "sam".
Tak więc sezon uważam za otwarty! :D.
Jaka wiosenna feeria barw! Z mojej czwórki tylko dwie są spacerowe i one na pewno nie przejdą obojętnie wobec tego newsa :)
OdpowiedzUsuń:))...
UsuńPiękne spacerowe zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze w nocy mrozi ostro...
U nas też... Urwis dziś nawet na ogród nie wyszedł...
UsuńGdy widzę,że spacer odbył się w tak gustownie dobranych szeleczkach i smyczach ;)to wierzę, że wiosna nie ma innego wyjścia jak musowe przyjście :))
OdpowiedzUsuńPodobno od weekendu :D...
UsuńUrwis i Denis prezentują się wybornie w tych szeleczkach. Ja aż się boję tej wiosny - futra by chciały wyjść, a u nas teraz 3 koty do pilnowania, w tym Rysia wybitnie ucieczkowa (pierwsze co robi po wyjściu - to wspina się po siatce ogrodzeniowej), no i ja nie mam za bardzo czasu, żeby z nimi siedzieć jak w tamtym roku, a samych ich nie wypuszczę. Poza tym jest taki obcy kotek - bardzo fajny, ale atakuje nasze, a nas się nie boi. A ja się martwię, żeby niczym ich nie zaraził. I tak to jest z tym wychodzeniem - nie wiadomo co robić ;-)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię... Też mam ten problem... U mnie Mały jest takim wędrownikiem. Cały czas muszę go pilnować.
UsuńBardzo eleganccy spacerowicze i jacy wyczesani! Chyba? :-)
OdpowiedzUsuń:))) Próbuję ich wyczesywać, ale Urwis i tak ma sfilcowane futerko i to na udach od zewnętrznej strony, jakoś tak dziwnie...
UsuńZdjęcie jest bardzo fajne! Korci mnie, żeby Cię przestrzec: trzeba mieć ograniczone zaufanie do tych szelek - koty potrafią się z nich uwolnić, jeśli np czegoś się przestraszą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiem, ale w sumie to dobrze. W razie wielkiego niebezpieczeństwa nie będę w stanie im obu na raz pomóc i i tak je w sytuacji, gdy się przestraszą puszczam razem ze smyczą... A gdyby zwiały i zaczepiły się gdzieś, to lepiej, że potrafią się wyplątać. Szelki to raczej psychologiczne :) jak za duża obroża. Szimi gdy chciała zawsze potrafiła zdjąć obrożę, ale zdarzało się to bardzo rzadko, częściej pozwalała się ciągnąć jak owieczka... ;), w takich chwilach wydawało się, że obrażę ma ciasną ;P...
Usuńzaraz tam odpalić .. fajnie że takie miejsca są w miastach :) przydają się baaaardzo :)
OdpowiedzUsuńSuper są te Wasze spacerki :)To musi być niezły widok dla postronnych ;))
OdpowiedzUsuńNo :)... Ale sąsiedzi się już przyzwyczaili... ;)
UsuńJak im te kolory pasują! Niezłą sensację muszą wzbudzać wśród ludzi :D Zachęcasz mnie do tych spacerów, zachęcasz... ;)
OdpowiedzUsuń:))... spróbuj... fajna sprawa :D
UsuńPrezentują się pięknie, aż zazdrość bierze, ale może Leya tego lata da się namówić na spacer.
OdpowiedzUsuńZ szelek wyskoczą w razie zagrożenia, tak zrobiła Trusia i to uratowało jej życie (napadł ją rottweiler, ale była szybsza)
Leya może nie lubieć i już... Ma prawo :)...
UsuńTrusia to była mądra kotka :)!. Urwis też już raz uciekł z szelek ;)...
"nie będziesz mi mówić gdzie mam iść" - a to się uśmiałam:)))
OdpowiedzUsuń:))... pati a Dex lub Dido chodzą w szeleczkach na spacerki?
UsuńWiosny już chcemy! :-) Ludzie i koty! :-)
OdpowiedzUsuńPo wyjściu zawsze jest tarzanko, w szelkach czy bez, bo koty lubią zdjąć z siebie zapachy domu. Fila zna szelki, a Rysia będziemy uczyć gdy będzie bardziej sucho.
OdpowiedzUsuńKoty są symetryczne. Potwierdzam na podstawie moich domowników.Pozdrawiam