Nie zdążyłam opublikować niektórych zdjęć. Były w aparacie, albo gdzieś czekające w kolejce ;). Ale przynajmniej jest pretekst, aby powspominać... Koty wciąż jeszcze zaglądają za Tiną. Pierwsze co robią po wyjściu z domu to ostrożny look dookoła :).
W domu Mały wciąż się czaił na Tinę:
A ona na niego fuczała:
Wyglądało na to, że jednak się zaakceptują:
Chociaż... on udawał, że jest większy niż jest :D.
Podczas gdy Kicia siedziała skulona pod krzesłem...
Podobno w nowym domku jej dobrze :). Jest coraz spokojniejsza. Czekam na jakieś zdjęcia - mam obiecane, więc pewnie będą :)!
Całkiem sympatycznie zachowywały się w stosunku do siebie.
OdpowiedzUsuńGorzej by było jakby krew się lała.
A bywają i takie dokocenia :-(
Czekamy z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuńJa też czekam na te fotki. Już polubiłam tą "naszą" Tinkę i szkoda, że zniknie nam z oczu. Ale najważniejsze, że znalazła swój domek, oby jej tam było jak najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńA Małego Kota udawanie olbrzyma - rewelacyjne :-) Pozdrawiam
Grzeczniutki z niego chłopczyk w stosunku do Tinki :)
OdpowiedzUsuńNo... Tak myślę, że rzeczywiście Koty były wobec Tiny całkiem ok... Mały ją trochę gonił, ale chyba nie miał złych zamiarów... Taki "głupkotek" chyba nie umiałby mieć złych zamiarów, zresztą... :)
OdpowiedzUsuńprawdziwy dzentelmen ;)
OdpowiedzUsuńOn się tak prężył i wdzięczył i pokazywał jaki to on jest wspaniały :), przecież to facet :).
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tych zdjęć. A Tinka została kotkiem domowym czy wychodzi?