od deszczowego ranka (6:50) niewybawione... Urwis trochę przed domem, z Małym ponad godzinę się bawiłam (znów musiałam sznurek nowy do guzika przywiązać), a koty nadal jakieś takie łażąco, mruczącą, snująco się, zaczepne... A to by coś zjadły, a to by się pomiziały ze sobą, a to z ludźmi... Trochę gruchają, coś tam do siebie zagadują, nudzi im się.
Zdjęcia dwa, pt.: "portret schodowy"... :)
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz