Pomoc przy rozpakowywaniu oczywiście była:
Przeczytaliśmy list:
Mały zaczepił mysz (dźwiękowa mysz to nie jest zabawka dla Małego):
Pooglądaliśmy pozostałe zabawki:
I resztę prezentów:
Kotki dostały do przetestowania jedzonko:
Jednak tylko na chwilę, bo po smacznym posiłku trzeba było się umyć :D
Pozdrawiamy Was serdecznie.
ps. Co do Rysia Orłowika - to cały czas jest u Ani, jest wesoły, ładnie je i ogólnie kochany, jedynie wystąpił nagły problem z sierścią (skórą), ale Ania opanowuje sytuację.
My też dostaliśmy, tylko jeszcze stoi nietknięta ;) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńU mnie też trochę czekała :)... Otwórz, może mysz się Twoim kociastym spodoba :D
UsuńPrezenty są zawsze miłe.
OdpowiedzUsuńA mnie nikt nie zaproponowal... Buuuu....
OdpowiedzUsuńBo Ty nie masz typowo kociego bloga...
UsuńAle mam dwa koty... Buuuuu.....
UsuńPrezenty są zawsze miłe.Dużo ciepłych głasków dla Orłowika oraz Denisa i Urwiska.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)... Tobie również :D... Kotki wygłaskam :)
UsuńSuper że też dostaliście fajowe prezenty :-)))
OdpowiedzUsuńI że Rysio też skorzystał :-D
My podzieliliśmy się prezentami z Maciusiem ;)
A wiesz że myszka piszczy ja się wyciągnie z brzuszka ten dinks ? ;))
Dobrze, jeśli można się podzielić :D... Tak, wyciągnęłam i niezbyt im się podoba piszczenie, ale moje jakieś dziwne są ;/
UsuńU mnie tylko Karmel ma w nosie piszczenie myszki ;)
Usuńnie ma jak zadowolone kociaki... z paczuchy...
OdpowiedzUsuńmoje też jak jadę do sklepu oczekują prezenciorków
:), bo zwykle coś dostają :)
UsuńNasz też przy otwieraniu pierwszy i musi porządnie pudło zwizytować, ma piłeczek cały worek, jedyne piłeczki które lubi gumowe okrąglutkie nie piszczące nie małe i nie za duże w sam raz do noszeniu w pyszczulku. :) Aportuje je cudownie ... gdy Lorki nie ma w domu, inaczej zabiera mu z pyszczka i sama z piłeczką gania. :)
OdpowiedzUsuńDobry prezent nie jest zły! A zwierzaki zadowolone;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog ! zapraszam na mój http://mikaksiezniczka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń