poniedziałek, 6 grudnia 2021

Issi ['].


Uzupełniam historię Issi... Z szacunku, dla Pamięci... Z tej perspektywy, gdy moje serce jest dokładnie od dwóch tygodni pęknięte... Nie jest to łatwe...
Dlatego zdecydowałam się przepisać za zbiórką na pomagam.pl...
 


Leczenie nie przynosiło dalszej poprawy, zapisałam więc Issi do specjalistycznej kliniki  (Roch Vet w Mazańcowicach). Na wizytę czekałyśmy miesiąc - byłyśmy w ubiegły piątek. Wykluczono przyczyny neurologiczne, a okrężnica olbrzymia, zdiagnozowana w międzyczasie, nie zdarza się u małych kotków, jest więc raczej efektem wtórnym. Potrzebna jest dalsza diagnostyka. 


W poniedziałek Issi wróciła do kliniki. Miała mieć robione dalsze badania, w tym kolonoskopię. Ze względu na to, że jelitka nie chciały się wyczyścić pozostawała tam równo tydzień. Dziś zrobiono badanie. Okazało się, że w ostatnim odcinku okrężnicy są nadżerki, które bardzo kotkę bolą - zwłaszcza podczas wypróżniania. A ból powoduje, że przestaje ona przeć, kupa zostaje i koło się nakręca... 


Będzie miała podawany antybiotyk i bezwzględnie musi być na diecie przeciwzaparciowej. Kupa nie może być ani biegunkowa, ani twarda. Nadżerki ufam, że się zagają szybko, a Issi będzie w pełni zdrowym kotkiem, który już więcej nie doświadczy takiego bólu.


Ale tak się nie stało... Zabrałam Issi do Zu Vet w Kętach do Pani Oli Machander i dopiero tam leczenie zaczęło przynosić efekty, ja jednak psychicznie "odpadałam"... Pani Ola zaproponowała, że przejmie Issi, da jej dom tymczasowy z opcją domu stałego w lecznicy. Issi pojechała tam w poniedziałek 18 października... 

Była w lecznicy szczęśliwym kotkiem, po niespełna dwóch tygodniach zagoiły się jej ranki na odbycie (dzięki podaniu pod skórnie kwasu hialuronowego) i zaczęła wypróżniać się bez pomocy.


Tu ostatnie zdjęcia z mojego domu, a tu już z lecznicy:
Wtorek - 26.10




:)
Piątek - 5.11









Lubiła wodę :)

12.11 (piątek) - długo się bawiłyśmy :) - przywiozłam jej nowe zabawki :D i zegar dla Pani Oli do lecznicy :D
















Tydzień później w piątek Issi się zatrzymała. Pani Ola dzwoniła do mnie. Mała miała zrobioną lewatywę pod narkozą, dostała kroplówkę, w sobotę i niedzielę wydawało się, że może wróci do siebie.. Że jelita "ruszą", ale nie ruszyły... Pożegnałam się z nią w poniedziałek 22.11....



Zacytuję za postem, jaki umieściłam na fb:

Jakby to powiedzieć... Może najlepiej prosto z mostu: Issi już biega gdzieś, w sobie tylko wiadomych stronach...

Jej historia jest dość skomplikowana... Do mnie trafiła w wielu ok. sześciu tygodni 2 lipca, z oczkami niebiesko-szarymi, słodka i cudowna! I chora. Historia jej choroby gdzieś tam jest, ale nie chcę dziś tego opisywać... Chcę napisać jak bardzo jestem Jej wdzięczna. To cudowny Kot. Mądra. Czuła. Niezwykle inteligentna.  Zaprzyjaźniła się z moimi kotami, z Shanti. Była zawsze przy mnie. Uwielbiała obecność człowieka. Witała nas zmęczonych po pracy i zaczynało się chcieć 😉. Umiała też dostosować się do przeróżnych warunków i być tam szczęśliwa - tak samo jak ja... Trudno policzyć ile razy byłam z nią u różnych weterynarzy... i zawsze znosiła to pogodnie. Z ufnością.

Ale w którymś momencie jej ciało odmówiło dalszego współdziałania. Issi nie była wstanie przetrawić pokarmu - jej jelita zatrzymały się praktycznie z dnia na dzień. Pojawiło się zatrucie i reakcja neurologiczna. O tyle to trudne do przyjęcia, że znalazła swoje miejsce, swój Dom, w Zu-Vet u Oli Machander i miała tam najlepszą opieką jaką taki kotek mógł mieć. Pani Ola dała Issi całe swoje serce, całą swoją wiedzę, nie tylko swoją zresztą, swój czas. Issi stała się kotem gabinetowym. Witała pacjentów, pomagała przy komputerze i zajmowała nieliczne wolne chwile Pani Doktor. Księżniczka na włościach. Ale widać Bóg miał inne plany. Może ona sama miała inne plany. Może każdy, kto ją poznał miał inne plany? Nie wiem... Dziś przed południem Pani Ola zadzwoniła do mnie, aby powiedzieć mi, że stan Issi jest taki, że dalsze podtrzymywanie życia nie jest właściwe. Byłyśmy przy Issi. Przechodziła Tam spokojna, rozmruczana, rozczulająca, delikatna.... Issi była już w swoim świecie od początku. Trochę jak dziecko, które żyje w świecie swoich wyobrażeń. Kiedyś usłyszałam, że jest lustrem mojego wewnętrznego dziecka. Teraz, gdy to piszę widzę to z całą jaskrawością. Ale była lustrem też dla każdego, kto ją poznał....

Dziękuję z całego serca Oli, że się nią zajęła, że dała jej dom. Dziękuję Mateuszowi i Izie, że została mi przyniesiona i mogłam się nią opiekować. Dziękuję ogromnie Tomkowi, a także Michałowi, i wszystkim darczyńcom, dzięki którym mogłam pokryć ogromne koszty diagnostyki i leczenia tej Kociej Świetlistej Istoty, dziękuję Małgosi, Dorze, Wioli, za wsparcie, obecność...

Nie wiem, co powiedzieć... Jak to napisać.. Pokażę Wam album Isiakowy. Wiem, że każdy kot jest wyjątkowy. Ale ten jest wyjątkowy bardziej. ❤

1 komentarz:

  1. 🕯️
    Tyle tych pożegnań ostatnio... Mam nadzieję, że one tam na nas czekają....

    OdpowiedzUsuń