Kotki do nas trafiły: Otto z soboty na niedzielę 19/20 sierpnia, Ofelia 20 sierpnia po 20...
Otto był odrobaczany wieczorem 20 sierpnia, Ofelia rano w poniedziałek 21 sierpnia. Oba koty miały glizdy. We wtorek Otto zrobił luźniejszą kupę, więc się zaniepokoiłam, a ponieważ Ofelia miała przepuklinę, która mnie niepokoiła poprosiłam Michała by jeszcze raz pojechał do wet z obydwoma kotami: zapytał o tę przepuklinę i, w związku z tym, że nie dostały dotąd surowicy by powiedział, że było podejrzenie panleukopeni. Fakty są takie, że panleukopeni nie mogło u mnie być, bo miałam w międzyczasie dwa inne, zdrowiutkie koty, ale coś mnie tchnęło...
Koty dostały surowicę we środę i oba metronidazol na lamblie. Ottusiowi ta kupa tak różnie, źle nie było, bo to nie taka jak przy panleukopeni. Oba kociaki wesołe, z apetytem, jak kociaki ;).
W niedzielę popołudniu wróciłam do domu i zobaczyłam, że Ottuś jest osowiały. Ponieważ koty oba miały zaplanowaną surowicę na poniedziałek, rano z nimi pojechaliśmy. Pani Doktor zmierzyła Ottowi temp: 41 stopni. Kotek dostał zastrzyk przeciwgorączkowy, surowicę i coś jeszcze. Wróciliśmy do domu, po południu Ottuś zachowywał się już całkiem zwyczajnie. Zbój kochany :)
We wtorek wróciłam po urodzinach mamy do domu i zastałam osowiałą Ofelię. Zapakowałam we środę oba koty i do wet. Pani doktor zmierzyła Ofelci temp. 40 stopni. Zrobiła też małej test na panleukopenię. Wyszedł ujemny. Mała dostała leki przeciwgorączkowe, surowicę na wszelki wypadek i jeszcze coś, dokładnie nie wiem. Wróciłam do domu, rozpakowałam koty i zadzwonił telefon. To Pani doktor: czy przeczytałam smsa (nie), bo gdy wyszłam w teście pojawiła się wyraźna, druga różowa kreska. Nie jakaś bardzo ciemna, ale była. Ofelia jest chora. I żebym koniecznie przyjechała z Ottem. Przyjechałam. Otto też miał zrobiony test, druga kreska wyszła mniej ostra niż u Ofelii, ale wyszła. Dostał surowicę, leki jak Ofelia.
Od tego dnia, jeździliśmy z kotkami codziennie. Surowica - oba koty, zastrzyki - Ofelia, kroplówka pod skórę - oba koty.
Z mojego Dziennika zdrowienia kotów:
Wtorek 29.08 - Ofelia pieniste wymioty z nasionami trawy - jednorazowo, przed południem, od popołudnia apatia, nie je. Otto w porządku.
Środa 30.08 - wizyta u wet (opisana wyżej), Ofelia nie je, apatyczna, wymioty: mała plama o 3 w nocy, o 7 i próba wymiotów o 21; kupy zero. Otto w porządku.
Czwartek 31.08 - wizyta u wet - oba koty surowica i kroplówka pod skórę, Ofelia zestaw zastrzyków (przeciwwymiotne, antybiotyk i jeszcze dwa inne), wymioty: o 3 w nocy, o 7.30, o 12 mlaskała; kupa: o 11 dobra z odrobiną czegoś żółtego, żółta śmierdząca jak przy panleukopeni o 13.50 i o 23; Ofelia nie je. Otto w porządku.
Piątek 01.09 - wizyta u wet - oba koty jak wyżej plus Ofelia dostaje kroplówkę dożylną; wymiotów brak, kupa ok. 3, o 7 i o 20, ta ostatnia ze śluzem. Ofelia jest bardziej aktywna, chce się bawić, podaję jej Nutribound, domaga się jedzenia. Otto w porządku, podaję mu fortiflorę (probiotyk).
Sobota 02.09 - wizyta u wet - jak wyżej. Przed wyjściem czmychnęła do miski z chrupkami, zjadła może 5... U wet dostaliśmy saszetkę z delikatnym jedzeniem dla kociąt. Po powrocie dałam Ofelli troszkę - jadła, a spod niej zaczęło się lać... Natychmiast zabrałam jedzenie, wytarłam kota i podłogę, zamknęłam kotkę w pokoju. Poszłam się położyć, bo jak się łatwo domyślić, każdej nocy czuwałam, budząc się na dźwięki kuwetowe i inne... Ofelia zaszyła się w szafie:
O 14, gdy po dwóch godzinach wstałam, wszystko w pokoju było żółte :(... Michał poszedł do apteki po podkłady (które później okazały się zbędne). Poza tym Ofelia chciała się bawić i cały czas domagała się jedzenia. Otto miał u wet temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pan Doktor powiedział, że przy końcu choroby na jeden, dwa dni podnosi się jeszcze kotom temperatura.
Niedziela, 03.09 - Ofelia zestaw zastrzyków, surowica plus obie kroplówki, Otto surowica plus kroplówka pod skórę - temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pilnujemy diety zero. Podaję Ofelii Nutribound. Kupy od soboty nie ma, więc i odrobinę Convalescenca (proszek do rozpuszczania). Otto cały czas dostaje probiotyk. Kociętami opiekuje się Mirmiś :)
Poniedziałek 04.09 - Ofelia zestaw, surowica i obie kroplówki, Otto surowica. Ofelia dostaje Nutribound, a także łyżeczkę gotowanego kurczaka z Convalescence - nic się nie dzieję, później dwie łyżeczki z chrupkami - nic się nie dzieje. U wet ma podwyższoną temp 39.2. Otto super.
We wtorek wyjeżdżam na konferencję z kotami zostaje Michał. Rano ma Ofelia wyjęty wenflon. Nie będzie już potrzebny. Je coraz normalniejsze jedzenie. Jest zdrowa.
Jeszcze nie oddycham spokojnie, bo zdaję sobie sprawę, że może im się coś przyplątać przy spadku odporności..., ale odpukuję i zaklinam. Mnie jeszcze w domu nie ma, jutro Michał pojedzie z nimi na kolejną surowicę. Kotki dostają probiotyk, jedzą normalnie. Są wesołe.
Co było kluczowe? Podanie surowicy przed wystąpieniem objawów, właściwe leczenie i głodówka.
A teraz prośba do Was. Płaciłam za kotki do czwartku, w sumie 450 zł, plus jedzenie i suplementy (co najmniej drugie tyle, ale do oddania będę miała scanomune i nutribound). Od piątku koty leczone są "na krechę" dzięki życzliwości Stowarzyszenia dla Braci Mniejszych i przychodni weterynaryjnej AS dr. Arkadiusza Wątroba. Dokładną kwotę poznam, gdy zakończone będzie ich leczenie i szczepienie, ale ponieważ każda wizyta to koszt średnio 70 zł, no załóżmy, że teraz już 50, to do zapłacenie mam co najmniej 300 zł plus koszty, które dopiero nadejdą - szczepienie kociaków.
Jeśli ktoś chciałby pomóc, proszę o wpłatę na konto Stowarzyszenia Humanitarno-Ekologicznego "Dla Braci Mniejszych" z tytułem: Koty u Abigail:
mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220
lub na moje konto, kontakt przez e-mail lub fb: abigail090@gmail.com.
Będę wdzięczna za każdą pomoc :).
I bardzo proszę o trzymanie kciuków, żeby kociaki nie odchorowały już dodatkowo tej choroby...
Cóż, mogę tylko powiedzieć, że jestem z Ciebie dumny :)
OdpowiedzUsuńWzięłaś obce koty do domu, dałaś im dach nad głową, oddałaś serce, czas, poniosłaś wydatki. Jak dla kogoś bliskiego. Jesteś jak ewangeliczny Samarytanin. Chciałbym aby takich ludzi jak Ty było więcej.
Dziękuję. Bardzo pomogła świadomość, że jest ktoś, do kogo można się zwrócić po pomoc... :). Najważniejsze, że kotełki zdrowieją. Teraz jeszcze szczepienia i niech będą miały najcudowniejsze domki na świecie.
UsuńSugerowałbym pilne wycofanie numeru swego konta i ew. odesłanie darczyńcom wpłaconych na to konto kwot.
OdpowiedzUsuńI zachowanie kwitów.
Na publiczną zbiórkę pieniedzy chyba trzeba mieć jakąś zgodę Wyższej Instancji, a wpłata na prywatne konto może zostać uznana przez Urząd Skarbowy za wzbogacenie się i obciążona podatkiem.
Przykro mi za ten kubeł zimnej wody, pozdrawiam...
To jest traktowane jako darowizna, a nie zbiórka publiczna. Nie mniej zmieniłam dziękuję.
UsuńAbi jesteś wielka !
OdpowiedzUsuńWspaniale się o nie troszczysz ♥
Dobrze że Mirmiś też pomagał ;-)
Dzięki Ewuś :)... dobrze, że już ta choroba za nami :)...
UsuńJa wpłaciłam na stowarzyszenie, to chyba jest traktowane jako darowizna. Zdrówka dla wszystkich :)))
OdpowiedzUsuńHej Ewuś :) ja po roku to piszę, ale dziękuję pięknie :)! Buziaki :*
Usuń