czwartek, 1 grudnia 2016

Tofik / Magnum

To maleńkie kociątko, które z niewiadomych powodów znalazło się nagle na ulicy...


Jechałam samochodem od siostry, gdy zobaczyłam czarnego malucha biegnącego chodnikiem za dwiema osobami, które się od niego opędzały. Kotek wyglądał na zagubionego i bardzo maluśkiego... Minęłam ich dość szybko i pojechałam dalej, ale jeszcze w drodze zastanawiałam się, czy wrócić. Pewnie domyślacie się, jakie myśli wtedy chodzą po głowie: że kociak na pewno ma dom, że się wygłupię, gdy będę o niego pytała, że może być chory, a u mnie nie wiadomo, czy PP nie ma itd... Poza tym sporo spraw jeszcze do załatwienia, czas nagli.


Wróciłam więc do domu, choć kilkakrotnie byłam bliska zawrócenia. Wciąż jednak miałam przed oczami to małe stworzonko, biegnące jak to tylko kociątka potrafią trochę nieporadnie, rozkosznie... I tych ludzi, którzy ewidentnie nie byli jego ludźmi... Rano we środę (tydzień temu to było), pojechałam do pracy, ale o kotku cały czas myślałam... zadzwoniłam więc po wykładach do siostry i poprosiłam ją by podeszła w to miejsce, a kojarzyłam, że jest tam mała stacja benzynowa i chyba sklep, i zapytała, czy taki kotek tam się kręci... Miała napięty harmonogram, ale zgodziła się. Kociak był, pojawił się znikąd poprzedniego dnia, przygarnęła go pani z biura firmy obok (koparki, spycharki i inny sprzęt budowlany), ale kotek może zostać w biurze tylko do 16, później ona zamyka, włącza alarm i kot musi być na zewnątrz.


A tam ulica, sklep całodobowy, ludzie przychodzą, pójdzie za nimi, wpadnie pod samochód..., poza tym zimno, noc, a maluszek ponoć ciągle miauczy (woła mamę), psy i inne niebezpieczeństwa też się mogą pojawić. Zadzwoniłam więc do Pani Basi ze stowarzyszenia Dla Braci Mniejszych (czy mogę go na DT stowrzyszenia wziąć) i do weterynarza "naszego", zgodził się przyjąć nas jeszcze przed 16 (o 16.20 sama miałam szczepienie), żeby podać maluchowi surowicę (w razie gdyby jednak pp zawsze to go chroni) i ogólnie zbadać. Wynik: świerzb w ilości kopalnianej, wzdęty ogromnie brzuszek, trochę pcheł. Kociego kataru nie ma. Wygląda na zdrowego. Niecałe 3 miesiące może mieć...

Pierwsze zdjęcia:



Jeszcze w drodze do weterynarza nadałam mu imię: Maggi, gdyby to była kotka i Magnum, gdyby kocurek. Ale na Magnum przychodzi Mały Kot i nie mogło to imię zostać. Jest więc Tofik, choć tak całkiem do tego imienia też nie jestem przekonana...








Teraz minął już tydzień :). Kociątko ma się dobrze, brzuszek raz mniejszy raz większy, ale odstawiłam suchą karmę i jeden rodzaj mokrej, bo kupki były luźne i testuję, z czym mu będzie lepiej, dostaje też aniprazol i obserwujemy. Mały jest wesoły, radosny, niespecjalnie łakomy (ale je ładnie :D ), przez pierwsze kilka dni chodził po domu i pomiaukiwał - wołał mamę. Teraz już czasem tylko i bardziej woła ludzia do zabawy ;)... Moje koty nie są zachwycone. Znacznie gorzej go przyjęły niż Leosia, Urwisowi zdarza się na niego syknąć, a dziś się zdzieliły łapami, choć trudno powiedzieć ile w tym jest agresji. Mały Kot przeniósł się ze spaniem na piętro w najciemniejszy kąt garderoby... :/*

To jeszcze kilka zdjęć Magnuma/Toffiego:





:)... Jeszcze mu domku nie szukam, najpierw szczepienia itd..., ale jakby coś to zapisywać się można ;).


----
*a tu może mieć miejsce kolejna rewolucja, ale już przynajmniej na stałe: Selene. Póki co czekam na decyzję domku, w którym Selenka jest od znalezienia (bardzo szczęśliwa i bardzo kochana zresztą :)...). Jakoś nie mogłam dotąd wziąć jej do siebie ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne  - bo najpierw ona z jednej strony, a trzy maluchy z drugiej strony, później KK u maluchów i u niej też zresztą, ale mniejszy, w oczkach tylko, aż wyszła PP u Momo i zamarliśmy z przerażenia, a teraz okres ochronny po szczepieniu, który kończy się jednak już w niedzielę... :).

11 komentarzy:

  1. O matko wielka jesteś. A kociątko cudo. Calutki czarny :) Ja takiego samego 3-miesięcznego czarnego malucha przyniosłam z ulicy 8 lat temu, teraz waży 9 kg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki... nawet nie mów... ;). Martwi mnie tylko ten baryłkowaty brzuszek...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Prawda? Słodziak :), a u naszego Kota z Orłowej wszystko dobrze :D

      Usuń
    2. No właśnie, właśnie, bo zawsze kiedy tu zaglądam o nim myślę. Ósmy cud kociego świata :)

      Usuń
  3. magnum fajnie pasuje :)
    jestes super ze go przygarnelas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No,może mu nie będę zmieniała...?

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas to już byłby Magnus, albo Sony, Milo, Manus, Mundi, Nolan... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny! miał szczęście! ;)

    OdpowiedzUsuń