We wtorek byłam u Rysia (Orłowika). Piękna klucha z niego :D... Śliczny jest, zadbany, zadowolony. Aktualnie chory - koci katar, wygląda, że będzie nawracał... :(. Jego opiekunka przeżyła chwile grozy, kiedy Rysiek nie jadł, był osowiały i w ogóle nie przypominał siebie, ale wygląda na to, że sytuacja opanowana i Kot wraca do zdrowia. Ze mną się już bawił... :).
I na koniec podczas toalety :D...;)
Ten kotek wygrał los na loterii kiedy poznała go Ania... Nie tęskni wcale za wolnością, jest żywym wesołym kotem, a kiedy choruje (a jak pisałam wyżej nawraca mu koci katar, a także łyse placki na łebku), ma najlepszą możliwą opiekę... Dodatkowo wielka z niego przylepa i pieszczoch :).
Dziękuję Wam po raz kolejny za pomoc w jego leczeniu na samym początku, dobre słowa, kciuki i obecność.
Przede wszystkim jednak dziękuję Ani..., która mówi, że czuje się tak, jakby Rysiek był z nią od zawsze, a przecież w maju minie rok... :D.. :).
Historia Rysia pod etykietą Kot z Orłowej
Piękny ten Rysiu.
OdpowiedzUsuńPiękny :)...
UsuńA tyle bylo krzyku, ze taki biedny bedzie jak nie bedzie mial wolnosci ... Zwierzeta bywaja madrzejsze od ludzi, widac Rysio juz sie dosc najadl tej swojej wolnosci i teraz woli wygodny fotel.
OdpowiedzUsuńDzieki za wiadomosci o Misu - Rysiu.
Zdecydowanie... :)... I tak sobie myślę, kto by co pół roku, czyli przy nawrotach kociego kataru się nim tak opiekował? Jeździł do weterynarza, podawał leki, tulił w nieskończoność?... Kto?...
UsuńNo cóż, jako że głównie ja tu postulowałem wolność dla kota, to czuję się w obowiązku dodać, że gdyby miał normalnych właścicieli tam gdzie był, na pewno w swoich górach czułby się szczęśliwy. A że miał nie opiekunów, tylko ignorantów, to było jak było. Nie zmienia to faktu, że dobrze mu życzę i jako jednak pierwsza osoba, która go znalazła tym mocniej cieszę się, że ma dom.
UsuńPozdrowienia
Nikt nie umniejsza tego co zrobiłeś i że właśnie Ty tak pięknie zareagowałeś na to w jakim stanie był Rysio! a później czynnie promowałeś akcję pomocową :). Po prostu dla mnie (choć biłam się z myślami długo) i dla osób z Fundacji i pewnie dla innych osób, było jasne, że jeśli ktoś pozwolił by jego podopieczny, kot znalazł się w takim stanie w jakim był Orłowik, nie będzie mógł (nawet jeśli będzie chciał) zapewnić mu odpowiedniej opieki po wyleczeniu. Wariant, o którym też myśleliśmy, by go tam oddać, ale sprawować nad nim opiekę zdalną, zapewnić pomoc w razie choroby, dowozić leki na odrobaczenie itd. w świetle tego, że kotu co jakiś czas choroba wraca nie zdałby egzaminu - np. ktoś musiałby mu co dziennie podawać lek, w sposób dla kota nieprzyjemny itd... Trudne to wszystko, ale pozwólmy by każdy miał swoją ocenę sytuacji. Ja w każdym razie bardzo jestem Ci wdzięczna i doceniam co zrobiłeś :). Dziękuję.
UsuńPs. a nieporozumienia niech wynagrodzi widok szczęśliwego Kota z Orłowej :)...
UsuńNie ma między nami nieporozumień. Po prostu było mi głupio wobec kota :)) że traci swoją małą ojczyznę.
UsuńŚliczny misiu z tego rysia:)
OdpowiedzUsuńBardzo :)
UsuńSię poszczęściło chłopakowi :-))
OdpowiedzUsuńNasz Filipek też miał nawracający KK... Pozdrowienia dla wspaniałej opiekunki Ani ,a głaski dla cudnego Rysia ♥
:) . A już nie ma?... Filip?
UsuńFilipka już nie ma od 4 lat :( Był z nami 16 lat ...
UsuńTu Wpis o Filipku
Amyszka przepraszam... przecież pamiętam, że odszedł :(... Bez sensu zapytałam, chodziło mi o to, czy w którymś momencie przestał chorować...?
UsuńNo przecież wiem że wiesz ;-)
UsuńNie , nie przestał ale miał momenty remisji które trwały od kilku tygodni do kilku miesięcy. Co jakiś czas dostawał antybiotyki , czasem sterydy... Było do przewidzenia że każda kolejna kuracja to zagrożenie dla nerek i nie tylko , ale wyboru raczej nie było .
Długie okresy remisji dawało podawanie betaglukenu. Ale potem i to nic już nie dawało :(
Czasem pomagał zwykły rutinoskorbin ...
Jest to jakieś pocieszenie... Dziękuję... :*...
Usuń:*
Usuńtyle dobrych słów... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń:*...
UsuńŚliczny kotek i fajnie, że znalazł taki kochający dom ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie :)
UsuńBardzo miła wiadomość a nie tak dawno myślałam o Ryśku.Dużo zdrówka Rysiowi życzę .
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Niech tak będzie :)
Usuńpuchaty słodziak :) cieszę się ogromnie, że ma Anię, chociaż te choroby mogłyby mu już odpuścić!!
OdpowiedzUsuńJak dobrze że napisałaś o Rysiu, często o nim myślę bo to niesamowita historia.Widać że jest szczęśliwy a katar niestety lubi nawracać. Pozdrowienia dla jego wspaniałych opiekunów i dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńSzczęsliwy kotys i ma człowieka który go kocha.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę :-)